Bogusław Chrabota: Polityczny absurd sięga zenitu

Każdy myślący człowiek rozumie, że teraz, w tej formule wyborów prezydenckich być nie powinno. Kto z rządzących ma odwagę, by to powiedzieć?

Aktualizacja: 03.05.2020 21:29 Publikacja: 03.05.2020 18:33

Bogusław Chrabota: Polityczny absurd sięga zenitu

Foto: Fotorzepa, Robert Wójcik

To czysty absurd, bo nie można tego nazwać inaczej, że równo na tydzień przed teoretycznym terminem wyborów wciąż nie wiemy, czy i w zgodzie z jaką procedurą się odbędą. Termin wyznaczono dawno temu, w lepszych, rzec można bez wątpienia, okolicznościach. W międzyczasie wydarzyła się światowa pandemia, rządzący w Polsce wyłączyli życie gospodarcze, społeczne i większość form publicznego. Czy to była do końca słuszna decyzja? Spór trwa i pewnie przez kolejne lata nie wygaśnie. Byli w swoich działaniach – co w Polsce rzadkie – konsekwentni, tak jak my Polacy – w miarę zdyscyplinowani.

Ale w tej żelaznej konsekwencji był jeden istotny wyłom – kwestia wyborów. W sposób graniczący z najwyższym poziomem samozakłamania tłumaczono, że choć wszystkie kontakty międzyludzkie obarczone są ryzykiem śmiertelnej choroby, można bezpiecznie przeprowadzić wybory. Jak nie w sposób tradycyjny, to z częściowym głosowaniem korespondencyjnym, jak nie z częściowym, to w pełni korespondencyjnie. Na siłę forsowano niekonstytucyjne rozwiązania przekazujące finał procesu wyborczego w ręce członków rządu i zmilitaryzowanej poczty. Co może mieć to wspólnego z gwarancjami wolnych wyborów? Bóg raczy wiedzieć.

Obchodzimy właśnie 3 maja, narodowe święto ukochanej przez Polaków tradycji konstytucyjnej. Pamiątkę dnia, kiedy próbowano ratować ojczyznę. I właśnie w ten dzień, na tydzień przed datą, na którą wyznaczono wybory, stoimy przed najbardziej absurdalną sytuacją w historii odrodzonej polskiej niepodległości. Nie wiemy, czy będziemy głosować i w jakiej procedurze. Upór lidera obozu rządzącego narzuca narrację, że akt wyborczy się odbędzie i to w formie korespondencyjnej.

Wydrukowano odpowiednią liczbę zestawów wyborczych. Od jutra listonosze powinni je roznosić do skrzynek pocztowych, bądź wtykać między sztachety płotów, w szpary przy drzwiach, tam gdzie skrzynek nie ma. Tyle że przepisy, które by na to pozwalały – pal sześć ich jakość – wciąż jeszcze nie obowiązują. I co więcej, pewnie nie będą obowiązywały, bo nawet w Zjednoczonej Prawicy nie ma zgody co do ich przyjęcia, i z tego co słyszymy, już trwają przygotowania do ustrojowych kombinacji, jak problem rozwiązać.

Grupa posłów PiS zbiera podpisy pod wnioskiem do pani Julii Przyłębskiej, by ta w czapce sędziego TK rozstrzygnęła, że uchwalone przez nich przed chwilą przepisy wyłączające właściwość PKW w tych wyborach należy uznać za niekonstytucyjne. W ten sposób można by przywrócić do gry PKW, której przewodniczący wprost kwestionuje możliwość przeprowadzenia za tydzień wyborów, między innymi dlatego, że wyłączona ustawą antykryzysową PKW nie skompletowała komisji wyborczych.

Tak wygląda kwestia wyborcza na sześć dni przed początkiem ciszy. Absurd? Bez wątpienia. Szczyt ustrojowego absurdu, za który odpowiedzialny jest nikt inny tylko aktualna władza. Władza, bowiem to ona rządzi, to ona narzuca reguły, to ona winna dbać o jakość państwowości, to ona ponosi odpowiedzialność i ją na koniec oceni historia. Władza, a nie słaba i zdezorganizowana, na dodatek często niemądra (odrzucenie propozycji negocjacyjnej Gowina) opozycja. Nie jestem jej fanem. Uważam, że z jej działań chleba nie będzie i to potęguje mój obywatelski sprzeciw.

Wyborów korespondencyjnych oczywiście nie będzie. Nawet jeśli jakimś cudem uda się przeforsować przepisy, to nie zagłosuje ponad połowa tych, co zwykle idą do urn. Cała operacja obciążona będzie masą wad, nie będzie końca protestom wyborczym, a legitymacja wybranego w ten sposób prezydenta będzie niezwykle słaba. Ale nie czarujmy się – prawdopodobieństwo, że dojdzie do tej namiastki głosowania, jest minimalne. Kto z rządzących na siedem dni przed wyborami ma odwagę, by to powiedzieć? Bo przecież nie wystarczy zrzucić winę na opozycję i Gowina. Każdy myślący człowiek rozumie, że teraz, w tej formule tych wyborów być nie powinno.

A kiedy będą? Za dwa tygodnie? Trzy miesiące? Dla dobra nas samych i standardu polskiego życia publicznego powinny się odbyć po przynajmniej symbolicznej kampanii. Z równym dostępem kandydatów do aktywności publicznej i TVP. Czy ten argument zostanie przyjęty? Czy będziemy potęgowali ośmieszający nas przed światem i sobą samymi poziom absurdu? Z niepokojem czekam na bieg zdarzeń.

To czysty absurd, bo nie można tego nazwać inaczej, że równo na tydzień przed teoretycznym terminem wyborów wciąż nie wiemy, czy i w zgodzie z jaką procedurą się odbędą. Termin wyznaczono dawno temu, w lepszych, rzec można bez wątpienia, okolicznościach. W międzyczasie wydarzyła się światowa pandemia, rządzący w Polsce wyłączyli życie gospodarcze, społeczne i większość form publicznego. Czy to była do końca słuszna decyzja? Spór trwa i pewnie przez kolejne lata nie wygaśnie. Byli w swoich działaniach – co w Polsce rzadkie – konsekwentni, tak jak my Polacy – w miarę zdyscyplinowani.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej