Według wstępnych sondażowych wyników głosowania (exit poll IPSOS), w drugiej turze wyborów prezydenckich Andrzej Duda uzyskał 50,4 proc. głosów, Rafał Trzaskowski – 49,6 proc. Błąd badania wynosi 2 pkt. proc.

Wstępne sondażowe wyniki skomentował w TVN24 Aleksander Kwaśniewski. Jak ocenił były prezydent, "gdyby nie wolne media, taki wynik Rafała Trzaskowskiego nie byłby możliwy". - Jeśli chodzi o przekaz medialny, mieliśmy sytuację daleko odbiegającą od jakichkolwiek standardów. To, co robiły media publiczne, czyli nieprzerwany, brutalny, nieusprawiedliwiony i kłamliwy atak na Rafała Trzaskowskiego, to jest coś, czego nie da się usprawiedliwić - powiedział Kwaśniewski. - Jeśli Duda wygra wybory, powinien przeprosić za to, co działo się w kontrolowanych przez władze mediach publicznych. Gdyby nie wolne media, głos Trzaskowskiego byłby absolutnie niesłyszalny. Nie wiedzielibyśmy, że taki człowiek walczy o poważną prezydenturę - dodał.

Były prezydent zaznaczył także, że "wynik powinniśmy tak naprawdę poznać dopiero, kiedy będziemy mieli late poll". - PiS wyspecjalizował się w tym, że niszczy i upokarza poważne polskie instytucje. Upokorzył już sądownictwo, TK, a teraz chce upokorzyć PKW - stwierdził. - Wyniku nie ogłasza Ipsos, kandydaci, czy media. Wynik ogłasza PKW. Musimy na nie zaczekać. Dopiero wtedy jest możliwość zapraszania i gestów - dodał.

Kwaśniewski odniósł się także do słów prezydenta Andrzeja Dudy, który zaprosił Rafała Trzaskowskiego wraz z małżonką do Pałacu Prezydenckiego w niedzielę na godzinę 23.00. - Chcę, żebyśmy podali sobie ręce i żeby ten uścisk dłoni zakończył tę kampanię - mówił Duda. - Zaproszenie Andrzeja Dudy jest gestem na zasadzie „jeszcze nie wiadomo, czy jestem zwycięzcą, ale na wszelki wypadek okopię się jako zwycięzca i wezwę pokonanego, żeby podał rękę”. Trzaskowski ma wszelkie powody do tego, żeby czekać na wynik PKW. Na razie, licząc wysoką frekwencję, różnica to jest około 160 tys. głosów - podkreślił Aleksander Kwaśniewski.

Były prezydent zaznaczył także, że "nie jest naiwnym optymistą, który uważa, że rano wyniki będą inne, niż te, które widzieliśmy wieczorem". - Ale jestem żywym powodem na to, że tak może być. W 1995 roku zasypiałem z przekonaniem, że Lech Wałęsa wygrał, a po obliczeniu głosów przez PKW okazało się, że to ja jestem prezydentem. Także przy bardzo wysokiej frekwencji - przypomniał Aleksander Kwaśniewski.