Bartosz Arłukowicz podkreślił w programie "Onet Rano”, że zrobi wszystko, aby Małgorzacie Kidawie-Błońskiej udało się wygrać wybory prezydenckie. - Dlatego, że te wybory są końcem pewnego cyklu wyborów. Te wybory ukształtują przyszłość Polski na lata - stwierdził. - Uważam, że kluczem do zwycięstwa w wyborach jest przekonanie tych nieprzekonanych. Nieprzekonanych po pierwsze do pójścia na wybory. Po drugie trzeba rozmawiać z ludźmi, którzy głosują na PiS. Ja tych wyborców szanuję. Tak jak nie wspieram, walczę i konkuruję z politykami PiS, tak mam bardzo dużo pokory i szacunku do wyborców - dodał. - Ludzie mają prawo zagłosować na polityków, którzy wydają im się politykami, którzy powinni prowadzić Polskę. Ja uważam inaczej. W związku z tym, w kampaniach wyborczych kluczem jest rozmowa z tymi nieprzekonanymi. Oprócz tych, którzy na te wybory nie chodzą - zaznaczył. 



Zdaniem Arłukowicza, „Małgorzata Kidawa-Błońska od Andrzeja Dudy jest lepsza choćby w tym, że jest politykiem samodzielnym z wieloletnim stażem i doświadczeniem”. - Ale też jest zwykłym człowiekiem z krwi i kości. Spędziłem z nią wiele miesięcy w podróży po Polsce w czasie różnych kampanii, które się toczyły kilka i kilkanaście miesięcy temu. Reakcja ludzi na ulicy na Małgorzatę Kidawę-Błońską jest oszałamiająca. Ludzie ją lubią, rozmawiają z nią - powiedział polityk PO. 

Polityk odniósł się także do spotkania Andrzeja Dudy z górnikami, które odbyło się w Katowicach. - W XXI wieku, prezydent wielkiego państwa wzywa górników do walki z sędziami. To przypomina czasy, których nie chcielibyśmy powtórzyć w Polsce - podkreślił Arłukowicz. - Duda zamknie kopalnie, tak jak zamknęli wiele innych rzeczy w Polsce. Stan dzisiejszej Polski opisywany może być w różnych systemach. Spójrzmy na szkoły, sądownictwo, szpitale, przychodnie, kilometry dróg, których się nie buduje i przede wszystkim na styl, który dzisiaj w Polsce mamy - dodał. 

Wczoraj Paweł Juszczyszyn przyjechał do Kancelarii Sejmu na oględziny list poparcia kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa. W mediach pojawiły się informacje, że wystawiona dla niego delegacja z olsztyńskiego sądu została mu cofnięta. Do sprawy odniósł się w programie „Onet Rano” Bartosz Arłukowicz. - Wczoraj patrzyłem na te całe sceny związane z sędzią Juszczyszynem, który jedzie do Warszawy szukać prawa i wycofują mu tą delegację. To jest Bareja. To jest PRL. To może być nawet śmieszne, tylko to śmieszne nie jest, bo jest tragiczne. Mieszkańcy Olsztyna muszą, w cudzysłowie, wybrać, czy chcą być sądzeni przez sędziego Nawackiego, który blokuje Juszczyszyna i jest wiadome, jak został wybrany, czy przez sędziego Juszczyszyna, który jest rycerzem, który jadącym walczyć o prawo. Taki właśnie jest też mniej więcej wybór między Małgorzatą Kidawą Błońską, a Andrzejem Dudą - stwierdził polityk. - Prezydent Duda pokazał się jako polityk niesamodzielny, marionetkowy. Jest mi żal prezydenta Dudy. Jesteśmy mniej więcej z jednego pokolenia. Ja kiedy zaczynam dzień, przeglądam prasę, przygotowuję się do pracy, do mediów, to chcę mieć poczucie, że robię rzeczy potrzebne i dobre. Nie wiem, co myśli prezydent Duda kiedy rano zbiera się do pracy - dodał. - Będąc prezydentem wielkiego państwa chciałoby się realnie wpływać na jego historię. A prezydent Duda stracił możliwość kredowania jakiekolwiek polityki, bo to symboliczne wezwanie górników do pomocy w walce z sędziami świadczy o tym, że szuka ratunku w tym wszystkim, do czego został przez PiS zmuszony. Zostanie zmuszony do podpisania tych ustaw i wie, że to on będzie poddany publicznej ocenie i wyborom. Szuka i zasłania się. Przeciwstawia grupy społeczne przeciwko sobie, to nie jest rola prezydenta, to jest kompletne pomylenie roli - zaznaczył.