Były premier Leszek Miller został zapytany w rozmowie z Polsat News, czy podobnie jak Aleksander Kwaśniewski włączy się w kampanię wyborczą Lewicy. - Ja cały czas jestem włączony - stwierdził. - Mimo że moje miejsce pracy jest w Strasburgu i Brukseli, to zwykle w weekend pomagam koleżankom i kolegom w Wielkopolsce, bo to jest mój okręg wyborczy. Do końca wyborów będę to dalej czynił - dodał. Jak podkreślił, prawdopodobnie zagłosuje w gminie Rychwał w Wielkopolsce. - Jestem honorowym obywatelem tej gminy - powiedział.

Miller zapytany o "jedynkę" w Warszawie dla Adriana Zandberga zaznaczył, że „swoje opinie wyrażał wtedy, kiedy listy nie były zarejestrowane”. - Teraz nie mam zamiaru się do tego odnosić, bo to już nic nie da. Trzeba przyjąć rzeczy takie, jakie one są - powiedział. - Słyszę, że mój "szorstki przyjaciel" Aleksander Kwaśniewski będzie głosować na pana Adriana Zandberga. Gdybym był w Warszawie, to głosowałbym na kandydatów i kandydatki SLD. Jestem członkiem władz krajowych tej partii i trudno mi sobie wyobrazić, bym miał głosować na przedstawicieli innych partii - dodał. Jak przyznał, w Warszawie mógłby oddać głos na ostatniego na liście Lewicy Piotra Gadzinowskiego. 

Były premier odniósł się także do konfliktu z rzeczniczką SLD Anną Marią Żukowską. "Nikim dla mnie nie jest. Jak Zbigniew Ziobro" - napisał kilka dni temu na Twitterze. - Z tego co wcześniej mówiła pani Żukowska, też nic miłego dla mnie nie wynika - powiedział. 

Leszek Miller stwierdził także, że lider SLD Włodzimierz Czarzasty miał "ciężką rolę do wypełnienia". - Po czterech latach nieobecności trudno jest ugrupowanie skonsolidować i zapewnić mu szanse wyborcze - zaznaczył. Dodał, że porozumienie lewicowe z 2015 roku było oparte na dwóch partiach, a dzisiaj, na trzech. - Gdyby cztery lata temu Adrian Zandberg zrobił to samo, co teraz, lewica byłaby w Sejmie - podkreślił były premier Leszek Miller.