Wielkie ćwiczenia na Morzu Czarnym. Gorsze wiatry dla Rosji

Ruszyły wielkie ćwiczenia demonstrujące poparcie Zachodu dla Kijowa. W Moskwie nie kryją irytacji, zwłaszcza dla działań Wielkiej Brytanii.

Publikacja: 28.06.2021 21:00

Niszczyciel „USS Ross” bierze udział w ćwiczeniach

Niszczyciel „USS Ross” bierze udział w ćwiczeniach

Foto: USS Ross

W poniedziałek ruszyły na Morzu Czarnym ćwiczenia Sea Breeze 2021, największe, odkąd są organizowane przez Stany Zjednoczone i Ukrainę (pierwsze odbyły się w 1997 roku). Około 5 tys. wojskowych z ponad 30 państw, 32 okręty, 40 myśliwców bojowych i kilkanaście brygad elitarnych sił specjalnych będą ćwiczyły aż do 23 lipca.

Poza USA udział w nich bierze kilkanaście państw NATO (w tym Polska, Turcja, Wielka Brytania, Francja, Hiszpania, Włochy i Estonia), ale też m.in. Australia, Brazylia, Japonia czy Korea Południowa. Na nic się zdały apele rosyjskiego MSZ, który namawiał Waszyngton do rezygnacji z udziału w tegorocznych ćwiczeniach. Co więcej, Amerykanie na Morze Czarne wysłali jeden z najpotężniejszych swoich okrętów – niszczyciel USS Ross (typu Arleigh Burke), wyposażony w systemy do zwalczania myśliwców, pocisków manewrujących i okrętów podwodnych. Amerykańska chargé d'affaires w Kijowie Kristina Kvien wprost oznajmiła, że jest to „demonstracja wsparcia Ukrainy".

– Wrogiem dla Ukrainy jest Rosja, która okupowała część naszego terytorium i wód terytorialnych. Musimy wzmacniać nasz potencjał militarny, ponieważ rosyjska agresja trwa i się nie zatrzyma. A wzmocnić się możemy wyłącznie dzięki współpracy z NATO. Na lądzie mamy wystarczająco sił, by stawić opór Rosji, ale od strony morza nie jesteśmy zabezpieczeni. Dlatego niezwykle ważna jest dla nas współpraca z innymi krajami, które pomogą nam wzmocnić naszą marynarkę – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Iryna Wereszczuk, która w ukraińskiej Radzie Najwyższej stoi na czele komitetu ds. obrony i bezpieczeństwa.

– Skala manewrów świadczy o mocnym poparciu dla Ukrainy ze strony świata. Rosja jak zawsze reaguje nerwowo, bo uważa, że tylko ona może przeprowadzać manewry wojskowe u naszych granic – dodaje.

Władze w Moskwie od kilku dni alarmują, że ćwiczenia na Morzu Czarnym są „prowokacją", a nawet sugerują, że pod przykrywką tych ćwiczeń NATO jakoby ma dostarczyć Ukrainie broń, którą Kijów miałby wykorzystać w Donbasie. Rosyjski resort obrony zapewnił rodaków, że uważnie przygląda się manewrom Ukrainy z NATO i będzie „odpowiednio reagował".

– To prowokacja uderzająca bezpośrednio w nasze bezpieczeństwo. Biorąc pod uwagę skalę tych ćwiczeń i całkowity brak zaufania pomiędzy Rosją a Zachodem, odbieramy to jako ćwiczenia wyraźnie antyrosyjskie – mówi „Rzeczpospolitej" płk Igor Korotczenko, redaktor naczelny czasopisma „Nacjonalna Oborona" blisko związanego z Ministerstwem Obrony Rosji.

Sugeruje, że szczególną irytację Moskwy wywołują w ostatnich dniach działania Wielkiej Brytanii. Zwłaszcza po tym jak w środę brytyjski niszczyciel Defender został oskarżony przez Rosję o „naruszenie granicy państwowej". Chodzi o wody terytorialne okupowanego Krymu, który w świetle prawa międzynarodowego wciąż jest częścią Ukrainy. Ale Rosja wysłała w kierunku okrętu ponad 20 myśliwców bojowych i dwa kutry ochrony wybrzeża. Moskwa też informowała, że w kierunku Brytyjczyków oddała strzały ostrzegawcze, ale Londyn temu zaprzeczał.

– Wielka Brytania ignoruje geopolityczne zmiany, które zaszły w regionie. Sama w podobnych sytuacjach niszczy okręty przeciwnika. Rosja będzie działała tak samo. Jeżeli to się powtórzy, może dojść do bezpośredniego użycia broni, a to oznaczałoby eskalację – mówi Korotczenko.

Wielka Brytania stała się ostatnio największym partnerem ukraińskiej marynarki wojennej, udzielając władzom w Kijowie ponad 1,2 mld funtów kredytu i podpisując memorandum dotyczące budowy kutrów, modernizacji stoczni i budowy dwóch nowych baz. To ważny kontrakt dla Kijowa, zwłaszcza że po aneksji Krymu ukraińska marynarka została rozłożona na łopatki i musiała się ewakuować z Sewastopola.

W poniedziałek ruszyły na Morzu Czarnym ćwiczenia Sea Breeze 2021, największe, odkąd są organizowane przez Stany Zjednoczone i Ukrainę (pierwsze odbyły się w 1997 roku). Około 5 tys. wojskowych z ponad 30 państw, 32 okręty, 40 myśliwców bojowych i kilkanaście brygad elitarnych sił specjalnych będą ćwiczyły aż do 23 lipca.

Poza USA udział w nich bierze kilkanaście państw NATO (w tym Polska, Turcja, Wielka Brytania, Francja, Hiszpania, Włochy i Estonia), ale też m.in. Australia, Brazylia, Japonia czy Korea Południowa. Na nic się zdały apele rosyjskiego MSZ, który namawiał Waszyngton do rezygnacji z udziału w tegorocznych ćwiczeniach. Co więcej, Amerykanie na Morze Czarne wysłali jeden z najpotężniejszych swoich okrętów – niszczyciel USS Ross (typu Arleigh Burke), wyposażony w systemy do zwalczania myśliwców, pocisków manewrujących i okrętów podwodnych. Amerykańska chargé d'affaires w Kijowie Kristina Kvien wprost oznajmiła, że jest to „demonstracja wsparcia Ukrainy".

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wojsko
Patrolował polsko-białoruską granicę. Żołnierz nie żyje
Wojsko
Podczas ćwiczeń wojskowych zaginął nurek GROM. Poszukiwania przerwane
Wojsko
Ochroniarze prezesa PiS byli na etatach w Żandarmerii Wojskowej – wynika z audytu MON
Wojsko
Tragedia na manewrach NATO w Polsce. Nie żyje żołnierz
Wojsko
Polska nie planuje przekazania zestawów Patriot dla Ukrainy