Celem ofensywy Turcji jest stworzenie szerokiej na 30 km strefy bezpieczeństwa na pograniczu Turcji i Syrii. Na tereny te mieliby następnie wrócić uchodźcy z Syrii przebywający w Turcji. Ofensywa wymierzona jest w kontrolujących te tereny Kurdów z Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF) tworzonych głównie przez kurdyjskie Powszechne Jednostki Ochrony (YPG). SDF było sojusznikiem USA w walce z Daesh.

We wtorek syryjska telewizja państwowa pokazała zdjęcia mające pokazywać wkroczenie armii Asada do Manbidż. Reuters powołuje się też na świadków mieszkających w mieście, którzy widzieli syryjskie jednostki na przedmieściach Manbidż.

Tymczasem wspierani przez Turcję syryjscy rebelianci z Wolnej Armii Syrii kontynuują marsz na Mandżib. Przekonują oni, że do miasta wkroczyli głównie kurdyjscy bojownicy.

Kurdowie zwrócili się o pomoc do rządu Syrii po tym, jak z terenów objętych turecką ofensywą wycofali się Amerykanie. Na mocy porozumienia Kurdów z Asadem syryjska armia ma obsadzić granicę między Turcją a Syrią na terenach kontrolowanych dotychczas przez Kurdów.

ONZ podaje, że 160 tys. osób uciekło z domów w związku z tureckim natarciem. Kurdyjska administracja podaje jeszcze wyższą liczbę - 270 tysięcy.