Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gorzowie Wielkopolskim uwzględnił skargę uniwersytetu, który spierał się z samorządowym fiskusem o zwolnienie podatkowe. Z wyroku wynika, że nawet w szalejącej pandemii i przy zawieszeniu biegu terminów urzędnicy nie mogą siedzieć z założonymi rękami.
Sprawa zaczęła się na długo przed koronawirusem. Uniwersytet wniosek o interpretację do prezydenta miasta złożył na początku maja 2019 r. Chodziło o zwolnienie z podatku od nieruchomości.
Czytaj także: Pandemia nie zwalnia urzędników z obowiązków, ale ma wpływ na karę za opieszałość
W lipcu 2019 r. fiskus ją wydał, ale ponieważ okazała się nie po myśli uczelni, sprawa trafiła na wokandę. Pod koniec 2019 r. WSA ją skasował. Urzędnicy mięli sprawdzić, czy uniwersytet prowadzi działalność. Sprawa wróciła do nich na początku stycznia 2020 r. Jeszcze w lutym wezwali uczelnię do usunięcia braków formalnych wniosku, na co jej pełnomocnik szybko zareagował. A potem w sprawie zapadła cisza. Druga, niekorzystna dla uniwersytetu interpretacja została wydana dopiero w lipcu.
Uczelnia znów ją zaskarżyła. Tym razem zarzuciła m.in., że została wydana z przekroczeniem trzymiesięcznego terminu. Urzędnicy bronili się, że przedłużenie jest związane z koronawirusem. Stan epidemii nie ustał ani związane z nim ograniczenia w pracy urzędu miasta. Dlatego przedłużony okres wydania interpretacji wynikał z przyczyn niezależnych.