Po zawarciu kompromisu w Brukseli, publikacji konkluzji szczytu i zobowiązaniu Komisji Europejskiej do ich realizacji część polskich polityków nadal twierdzi, że to tylko polityczne deklaracje, że nie mają mocy prawnie wiążącej. Proszę powiedzieć, panie profesorze, jaką moc mają te akty, zwłaszcza deklaracja Komisji?
Deklaracje Komisji Europejskiej nie mają mocy prawnej. Niewiążące dokumenty Komisji bywały przedmiotem oceny TSUE.
Czytaj także: Tomasz Pietryga: Praworządność na drugim miejscu
Z orzecznictwa wynika, że tego rodzaju deklaracje wskazują kierunki działań Komisji i są formą samoograniczenia kompetencji uznaniowej. Państwa członkowskie kierujące się wytycznymi Komisji nie mogą być pociągnięte do odpowiedzialności. Sama Komisja jest co najmniej politycznie związana swoimi własnymi deklaracjami. Jest jednak jedno „ale". Próbowałem dotrzeć do tekstu deklaracji Komisji, ale ustaliłem, że było to ustne oświadczenie złożone na posiedzeniu Coreperu (komitetu stałych przedstawicieli państw członkowskich). Nie jest więc to na razie formalne zobowiązanie. Dziwiłbym się, gdyby Komisja zdecydowała się je złożyć, ponieważ oznaczałoby to przyznanie, że nie zamierza wykonywać swoich traktatowych obowiązków.
Komisja ma też sporządzić wytyczne, jak stosować nową procedurę. Czy Polska ma jak skontrolować, czy wytyczne respektują konkluzje szczytu?