Co dla Polski znaczy brukselski kompromis - wywiad z Władysławem Czaplińskim

To rządy prawa stanowią gwarancję dla państw i ich obywateli – mówi Władysław Czapliński, Instytut Nauk Prawnych PAN.

Aktualizacja: 18.12.2020 10:06 Publikacja: 17.12.2020 20:42

Co dla Polski znaczy brukselski kompromis - wywiad z Władysławem Czaplińskim

Foto: Adobe Stock

Po zawarciu kompromisu w Brukseli, publikacji konkluzji szczytu i zobowiązaniu Komisji Europejskiej do ich realizacji część polskich polityków nadal twierdzi, że to tylko polityczne deklaracje, że nie mają mocy prawnie wiążącej. Proszę powiedzieć, panie profesorze, jaką moc mają te akty, zwłaszcza deklaracja Komisji?

Deklaracje Komisji Europejskiej nie mają mocy prawnej. Niewiążące dokumenty Komisji bywały przedmiotem oceny TSUE.

Czytaj także: Tomasz Pietryga: Praworządność na drugim miejscu

Z orzecznictwa wynika, że tego rodzaju deklaracje wskazują kierunki działań Komisji i są formą samoograniczenia kompetencji uznaniowej. Państwa członkowskie kierujące się wytycznymi Komisji nie mogą być pociągnięte do odpowiedzialności. Sama Komisja jest co najmniej politycznie związana swoimi własnymi deklaracjami. Jest jednak jedno „ale". Próbowałem dotrzeć do tekstu deklaracji Komisji, ale ustaliłem, że było to ustne oświadczenie złożone na posiedzeniu Coreperu (komitetu stałych przedstawicieli państw członkowskich). Nie jest więc to na razie formalne zobowiązanie. Dziwiłbym się, gdyby Komisja zdecydowała się je złożyć, ponieważ oznaczałoby to przyznanie, że nie zamierza wykonywać swoich traktatowych obowiązków.

Komisja ma też sporządzić wytyczne, jak stosować nową procedurę. Czy Polska ma jak skontrolować, czy wytyczne respektują konkluzje szczytu?

Polska nie ma żadnej możliwości kontrolowania prac Komisji. Jeżeli nie zgodzi się z dokumentem zaproponowanym przez Komisję, może zaskarżyć go przed TSUE – każdy akt prawny podlega w Unii Europejskiej (która jest wspólnotą prawa) kontroli sądowej. Trzeba jednak pamiętać, że ostateczna decyzja w sprawie poddania konkretnego instrumentu prawnego kontroli należy do Trybunału.

Zakładając dobrą wolę Komisji, rozumiem, że ma ona narzędzia, by nowa procedura, nazwijmy ją: od zachowania dyscypliny finansowej w zakresie unijnych pieniędzy, nie była nadużywana do ideologicznych nacisków na Polskę?

Tu sprawa jest bardziej skomplikowana. Niezrozumiałe jest pojęcie „ideologicznych nacisków", które kojarzy się z nakazem sugerowanej przez niektórych polityków koalicji rządzącej organizacją targów dziećmi czy też nakazem uznawania małżeństw jednopłciowych. Te wypowiedzi są tak absurdalne, że żaden normalnie myślący człowiek nie powinien sobie tymi bzdurami zawracać głowy. Mechanizm warunkowości (jak określa się powiązania praworządności z funduszami unijnymi) dotyczy wyłącznie kwestii wydatkowania pieniędzy unijnych. Wszystkim zależy na funkcjonowaniu rządów prawa. To kwestia zaufania pomiędzy państwami członkowskimi.

Możemy jednak spierać się o definicję praworządności?

Przyjmijmy, że pojęcie to oznacza przestrzeganie prawa przez organy państwa i obywateli. Nie jest prawdą, że praworządność nie została nigdzie sformułowana – wystarczy zajrzeć do komunikatów Komisji z lat 2003, 2014, 2019 i 2020, a także do orzecznictwa TSUE czy Trybunału Strasburskiego.

I z tej perspektywy niektórzy politycy mają się czego obawiać, zwłaszcza wobec powiązań politycznych między organami stosowania prawa a politykami.

Konkluzje szczytu mamy na papierze – cały świat je widzi. Czy TSUE może powiedzieć, że go nie interesują?

W normalnie funkcjonującym państwie, w którym działa trójpodział władzy, sądy nie są związane deklaracjami politycznymi, jedynie literą prawa. Jeżeli zostanie uruchomione postępowanie w sprawie praworządności (np. wszczęte przez któreś z państw członkowskich lub Parlament Europejski przeciwko Polsce), TSUE zastosuje rozporządzenie. Nie jest prawdą, że jedynym mechanizmem egzekwowania praworządności jest procedura z art. 7 TUE – o praworządność dba każdy sąd unijny (a więc również sąd krajowy), orzekając o przestrzeganiu prawa.

Jak dalece kontrola większości unijnej może się posunąć?

Kompromis polityczny jest zawarty, ale to rządy prawa stanowią gwarancję dla państw i ich obywateli.

Prof. dr hab. Władysław Czapliński, Instytut Nauk Prawnych PAN/Centrum Europejskie UW

Po zawarciu kompromisu w Brukseli, publikacji konkluzji szczytu i zobowiązaniu Komisji Europejskiej do ich realizacji część polskich polityków nadal twierdzi, że to tylko polityczne deklaracje, że nie mają mocy prawnie wiążącej. Proszę powiedzieć, panie profesorze, jaką moc mają te akty, zwłaszcza deklaracja Komisji?

Deklaracje Komisji Europejskiej nie mają mocy prawnej. Niewiążące dokumenty Komisji bywały przedmiotem oceny TSUE.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP