Korespondencja z Brukseli
– Nie widzę jakiejś specjalnej przyszłości dla tego projektu, ale warto będzie znaleźć porozumienie, które nie będzie separowało Polski i innych krajów Grupy Wyszehradzkiej od reszty Europy – powiedział polskim mediom przewodniczący Rady Europejskiej przed unijnym szczytem w Brukseli.
Według niego trzeba zakończyć ten zupełnie niepotrzebny konflikt między państwami członkowskimi. Za najważniejsze w polityce migracyjnej uznał zabezpieczenie granic zewnętrznych. – Do tego potrzebujemy więcej determinacji, więcej pieniędzy, więcej poświęcenia ze strony wszystkich państw członkowskich – dodał szef Rady.
Na samym szczycie przywódcy jednak nie mieli rozmawiać o kwotach, w kwestii migracji skupiano się raczej na ochronie granic zewnętrznych. A to pokazuje, że ciągle nikt nie wie, jak rozwiązać wewnętrzny spór.
Tymczasowe rozporządzenie o obowiązkowej relokacji zostało przyjęte we wrześniu 2015 r. Polska, Węgry i Czechy nie wykonują tej decyzji, a Komisja Europejska prowadzi przeciwko nim procedurę o naruszenie prawa, która może skończyć się karami finansowymi nałożonymi przez unijny Trybunał Sprawiedliwości. Ale nie o to toczy się dzisiaj gra, bo rozporządzenie o obowiązkowych kwotach było tymczasowe i wygasło pod koniec września. Natomiast przedmiotem trwających od miesięcy negocjacji jest reforma systemu azylowego, która ma wprowadzić na stałe system obowiązkowej relokacji. Grupa Wyszehradzka, czyli Polska, Węgry, Czechy i Słowacja, która sprzeciwia się temu, ma wyraźne poparcie – po raz pierwszy tak otwarcie wyrażone – przewodniczącego Rady Europejskiej.