Słojewska: Bruksela nie chce być rozjemcą

Niepodległościowe dążenia Katalonii stały się dla Unii Europejskiej poważnym problemem politycznym.

Publikacja: 11.10.2017 19:06

Słojewska: Bruksela nie chce być rozjemcą

Foto: AFP

Wydawało się już, że Unia wpływa na spokojne wody, bo w Paryżu zasiadł proeuropejski Emmanuel Macron, w Berlinie po raz czwarty kanclerzem będzie Angela Merkel, naśladowców brexitu nie widać, a gospodarka ma się coraz lepiej.

I można wreszcie myśleć o przyszłości, a nie o gaszeniu bieżących pożarów.

I nagle ten spokój zburzyły ambicje regionalnego rządu w Barcelonie. Sprawa nie jest błaha, bo dotyczy kluczowego regionu w kraju kluczowym dla UE i strefy euro.

A Unia trochę sama pada ofiarą własnych idei. Część jej elit przecież promuje zatapianie tego, co narodowe w tym, co federalne. Dobrym wyrazicielem takiego federalizacyjnego sposobu myślenia, jest Guy Verhofstadt, lider europejskich liberałów, były premier targanej konfliktami językowymi Belgii.

– Przyszłością ponad 70 europejskich narodów, przyszłością Katalonii, przyszłością mojej własnej flamandzkiej społeczności nie jest brutalne rozstanie, ale głęboka współpraca w ramach federalnych struktur w federalnej Europie – powiedział Verhofstadt. Jest on przeciwnikiem niepodległości Katalonii, tak jak sprzeciwia się rozpadowi Belgii.

On, jak wielu Belgów, sądzi, że konflikt między Flamandami i Walonami można rozwodnić w ramach federalnej Europy. I tak samo widziałby rozwodnienie wszystkich innych potencjalnych separatyzmów w Europie.

Ale to jest wizja zupełnie idealistyczna i właściwie nietraktowana teraz poważnie przez polityków znajdujących się u władzy w państwach UE. Owszem, niektórzy z nich, jak Macron czy rodak Verhofstadta Charles Michel, premier Belgii, opowiadają się za ściślejszą integracją. Ale nie ma mowy o federalnej Europie, a nawet i te łagodniejsze plany Francuza mogą napotkać poważne problemy w realizacji.

A Unia Europejska musi się uporać z problemem katalońskim tu i teraz, w ramach organizacji gromadzącej ciągle jednak dość suwerenne państwa członkowskie. Musi zatem, i tak robi, przyznać, że Katalonia jest wewnętrzną sprawą Hiszpanii. I dopóki rząd w Madrycie nie łamie hiszpańskiej konstytucji, to należy uznać działania Katalonii za niepraworządne. A gdy Madryt wysyła przeciwko głosującym policję, to można co najwyżej łagodnie apelować o spokój i unikanie przemocy po obu stronach.

Jeszcze przed referendum taktyką Brukseli było bagatelizowanie problemu w duchu: nie odpowiadamy na pytanie zaczynające się od słowa „jeśli". To „jeśli" już nastąpiło, bo doszło do głosowania, a nawet dziwacznego głoszenia zawieszonej w czasie niepodległości. Komisja Europejska dalej jednak utrzymuje, że to wewnętrzna sprawa Hiszpanii.

Do aktywności nawołują przede wszystkim zwolennicy federalnej Europy, którzy sądzą, że Bruksela powinna decydować o wszystkim, jak wspomniany Verhofstadt czy jeden z liderów europejskich Zielonych Philip Lambert (zresztą też Belg). Jeśli przyjrzeć się komentatorom żądającym mediacji ze strony UE, to często są to te same osoby, które opowiadają się za ścisłą integracją.

Na razie jednak Bruksela jest pasywna. Do mediacji dojdzie najwyżej wtedy, gdy poprosi o to rząd w Madrycie, bo to on jest partnerem unijnych instytucji i państw członkowskich.

Wydawało się już, że Unia wpływa na spokojne wody, bo w Paryżu zasiadł proeuropejski Emmanuel Macron, w Berlinie po raz czwarty kanclerzem będzie Angela Merkel, naśladowców brexitu nie widać, a gospodarka ma się coraz lepiej.

I można wreszcie myśleć o przyszłości, a nie o gaszeniu bieżących pożarów.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788