Miesiąc temu ukraiński parlament przyjął ustawę, w której wśród wielu organizacji walczących o niepodległość i zasługujących na uznanie wymieniona została także Ukraińska Powstańcza Armia. Wydarzenie to odnotowano w Polsce z zaniepokojeniem spotęgowanym faktem, że głosowanie nad tą ustawą odbyło się zaledwie kilka godzin po przemówieniu prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Nowy sposób świętowania
W odpowiedzi na polskie reakcje głos zabrali szef Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej Wołodymyr Wiatrowycz, jego doradca Ołeksander Zinczenko i wreszcie przewodniczący parlamentu Wołodymyr Hrojsman. Tłumaczyli oni, że zbieg głosowania z wizytą polskiego prezydenta był kwestią przypadku, a dyskusyjna ustawa jest jedną z pakietu aktów prawnych o antysowieckim, a nie antypolskim charakterze. Kolejne z nich dotyczyły potępienia nazizmu i komunizmu, zakazu propagowania ich symboli, przekazania archiwów sowieckich organów bezpieczeństwa do UIPN oraz wprowadzenia nowego sposobu świętowania zakończenia II wojny światowej.
Przyjmując tę argumentację, warto zwrócić uwagę, że polskie obawy związane są nie tylko z uhonorowaniem przez parlament żołnierzy UPA. Budująca swoją nową tożsamość Ukraina w coraz większym stopniu odwołuje się do historii tej formacji. Wielu Polaków rozumie, że związane jest to przede wszystkim z długotrwałą walką UPA przeciw Sowietom. Historia ukraińskiego podziemia ma jednak także inne elementy, w tym masowe zbrodnie na Polakach. Niepokoi fakt, że coraz liczniejszym wyrazom hołdu dla UPA nie towarzyszą żadne działania zmierzające do opisania ciemnych stron jej historii i upamiętnienia ofiar. Co więcej, we wspomnianych głosach dostrzec można tendencję do bagatelizowania problemu. Wołodymyr Hrojsman w artykule opublikowanym na łamach „Gazety Wyborczej" pisze jedynie o „działaniach poszczególnych członków formacji narodowowyzwoleńczych (...), które mogły nosić znamiona zbrodni przeciwko ludności cywilnej".
Aktywność rosyjskiej propagandy
Ukraina zmaga się z rosyjską agresją i głębokim kryzysem gospodarczym, jednocześnie podejmując szeroko zakrojone reformy. Polska jednoznacznie udzieliła wsparcia swemu sąsiadowi. Rodzi się naturalna pokusa, by trudny i bolesny proces pojednania, oparty na poszukiwaniu prawdy o przeszłości, odłożyć na później, na spokojniejszy czas.
Sytuacji nie ułatwia aktywność rosyjskiej propagandy. Rosyjskie media od kilkunastu miesięcy wykazują duże zainteresowanie kwestią zbrodni dokonanych na Polakach przez ukraińskich nacjonalistów z OUN i UPA. Także w Polsce poszukują historyków i świadków wydarzeń gotowych wystąpić w przygotowywanych programach, filmach dokumentalnych itp. Sytuacja ta kontrastuje z brakiem jakiegokolwiek zainteresowania z ich strony podczas obchodów 70. rocznicy zbrodni wołyńskiej.