Ponad 400 imigrantów z Afryki czeka na europejskie rozstrzygnięcia na wodach międzynarodowych Morza Śródziemnego, na pokładach dwóch statków należących do organizacji pozarządowych. W przeszłości takie osoby były zawsze przewożone do Europy i wysadzane w najbliższych portach.
Jednak obecny włoski rząd, a w szczególności reprezentujący Ligę wicepremier i minister spraw wewnętrznych Matteo Salvini, chce za wszelką cenę zatrzymać ten proceder. Każda jednostka prowadzona przez organizacje pozarządowe, która spróbowałaby wpłynąć na wody włoskie, narażona byłaby na karę miliona euro, a jej szefowi groziłby areszt. – Włochy to nie jest obóz uchodźców dla całej Europy. Płyńcie do Hiszpanii albo Norwegii – powiedział Salvini.
– Organizacje pozarządowe działają w warunkach prawa międzynarodowego, które nakazuje ratowanie osób na morzu. Jednak na to nakładają się restrykcyjne włoskie przepisy i nieprzychylna imigrantom atmosfera w Europie. Stąd ta niepewna sytuacja – mówi „Rzeczpospolitej" Katharina Bamberg, ekspertka European Policy Centre w Brukseli.
Największy statek to „Ocean Viking", jednostka pływająca pod banderą norweską, który służy organizacjom SOS Méditerranée i Lekarze bez Granic (MSF). Wyruszył z portu w Marsylii w niedzielę 4 sierpnia i po ośmiu dniach ma już na swoim pokładzie 251 imigrantów, uratowanych z łódek pływających na wodach międzynarodowych. Większość to Sudańczycy, mężczyźni w wieku między 18 a 34 lata. Jest też kilka kobiet i dzieci, w pierwszej uratowanej grupie byli też obywatele Senegalu i Wybrzeża Kości Słoniowej.
„Włochy nie są prawnie zobowiązane do przyjęcia nielegalnych imigrantów, którzy znajdują się na pokładzie »Ocean-Viking«" – napisał Matteo Salvini w nocie do rządu norweskiego, pod którego banderą pływa „Ocean Viking".