Katalonia udaje niepodległość

Nacjonaliści ogłaszają plan budowy w ciągu 18 miesięcy niezależnego państwa. Jego efektem będzie jednak tylko paraliż prowincji.

Aktualizacja: 03.11.2015 12:55 Publikacja: 02.11.2015 20:00

Artur Mas, dotychczasowy premier Katalonii, lansuje błyskawiczny plan budowy nowego państwa pod naci

Artur Mas, dotychczasowy premier Katalonii, lansuje błyskawiczny plan budowy nowego państwa pod naciskiem radykalnego lewicowego ugrupowania CUP

Foto: AFP

Atmosfera w Barcelonie gęstnieje niemal z każdym dniem.

– To jest proces oddolny, który nie jest kierowany przez żadną partię, żadnego polityka. Dlatego tak wielka jest jego siła. To jest proces demokratyczny, którego celem jest nadanie temu krajowi instytucji państwa, aby lepiej służyć obywatelom – przekonuje „Rz" Neus Munte, wicepremier Katalonii. – Chcemy działać w pełnej zgodności z normami ustanawianymi przez kataloński parlament – dodaje, jakby kierowana przez nią prowincja nie była już częścią szerszej struktury – Hiszpanii.

Takiego języka w oficjalnych deklaracjach politycy jeszcze tu nie używali. Koalicja Junts pel Si (Razem dla Tak), która wygrała miesiąc temu wybory regionalne, oraz radykalne lewicowe ugrupowanie CUP nie tylko zapowiadają w specjalnej deklaracji błyskawiczne utworzenie „niezależnego państwa w formie republiki", ale apelują także o „obywatelskie nieposłuszeństwo" wobec władz w Madrycie. W szczególności sygnatariusze uznają, że hiszpański Trybunał Konstytucyjny, który z pewnością uzna za sprzeczne z hiszpańskim prawem plany nacjonalistów, „stracił wszelką legitymizację" i jego stanowisko nie może być brane pod uwagę. Właśnie dlatego ich zdaniem nowy, kataloński rząd od tej pory może „wyłącznie brać pod uwagę" decyzje regionalnego parlamentu, a nie Kortezów w Madrycie.

W deklaracji przyjęto także niezwykle ambitny kalendarz budowy nowego państwa. Pierwsze jego instytucje – skarb oraz system zabezpieczeń socjalnych – miałyby powstawać już w ciągu 30 dni od zatwierdzenia dokumentu przez katalońskich deputowanych.

Taki pośpiech narzucili działacze CUP. Ci zdeterminowani nacjonaliści stawiają na politykę faktów dokonanych przed grudniowymi wyborami do parlamentu Hiszpanii, w wyniku których konserwatywny rząd Mariano Rajoya mogłaby zastąpić lewicowa ekipa.

– W takim przypadku Madryt mógłby zaproponować kompromisowe rozwiązanie polegające na przyznaniu Katalonii dodatkowych kompetencji i przekształceniu Hiszpanii w kraj federalny. To scenariusz, którego CUP nie akceptuje i którego realizację chce na wszelki sposób utrudnić – mówi „Rz" Oriol Bartomeus, prof. politologii na Uniwersytecie w Barcelonie.

Przyjęcie rezolucji z pozoru wydaje się przesądzone, bo w 135-osobowym parlamencie Junts pel Si (62 mandaty) i CUP (dziesięć mandatów) mają absolutną większość. Ale tak wcale nie jest.

– Na razie wprowadzenie do porządku obrad deklaracji będą blokowali deputowani PSOE (hiszpańska partia socjalistyczna – red.) i Partii Ludowej (ugrupowanie Mariano Rajoya – red.). Ale nawet jeśli ten problem uda się przełamać, pojawi się nowy, poważniejszy. Otóż z powodu zarzutów o korupcję CUP nie chce poprzeć lidera Junts pel Si Artura Masa na premiera Katalonii. Jeśli to się nie zmieni, ugrupowanie Masa nie poprze rezolucji – ostrzega Bartomeus.

Ale nawet gdyby i ta przeszkoda została przełamana i deklaracja przyjęta, może ona pozostać tylko pustym apelem. Bo wprowadzić ją w życie może wyłącznie nacjonalistyczny rząd kataloński, którego nie ma. W sprawie jego składu wciąż kłócą się działacze Junts pel Si, w większości konserwatywni, z lewakami z CUP.

– To jest takie diabelskie zaklęcie, sytuacja bez wyjścia. Obawiam się, że Katalonię czeka wiele miesięcy paraliżu – mówi Oriol Bartomeus.

Przewidując taki właśnie rozwój wypadków, amerykańska agencja oceny ryzyka kredytowego Standard & Poor's już obniżyła notę dla katalońskiego długu. Ta jedna z najbogatszych hiszpańskich prowincji niespodziewanie staje się w oczach inwestorów niepewna.

W Madrycie Mariano Rajoy nie chce jednak ryzykować. Właśnie spotkał się z liderami głównych partii politycznych, aby uzyskać od nich zapewnienie, że w nadchodzących wyborach parlamentarnych nie będą grali katalońskim nacjonalizmem, aby uzyskać więcej głosów w Barcelonie. Ale sukces odniósł częściowy. Liderzy lewicowych i populistycznych ugrupowań Podemos i Izquierda Unida (Zjednoczona Lewica) opowiedzieli się za przeprowadzeniem referendum w sprawie niepodległości Katalonii, choć w nadziei, że jego wynik będzie negatywny.

Przeprowadzony przez „El Pais" w weekend sondaż rzeczywiście pokazuje, że tylko 42 proc. Katalończyków popiera 18-miesięczny plan budowy niepodległej Katalonii, a 51 proc. jest mu przeciwnych. Co charakterystyczne, sam Mas, który w przeszłości wielokrotnie apelował o możliwość przeprowadzenia powszechnego głosowania w sprawie oderwania prowincji od Hiszpanii, teraz takiej konsultacji jest przeciwny.

Czy Madryt w końcu straci cierpliwość do Katalończyków i zdecyduje się na bardziej radykalne działania, jak wysłanie wojska na ulice Barcelony czy aresztowanie Masa za apel o bunt przeciwko legalnym instytucjom państwa?

– To mało prawdopodobne, choć wiele zależy od tego, kto wygra grudniowe wybory parlamentarne. Bardziej prawdopodobne jest utrzymanie obecnej, patowej sytuacji między Madrytem i Barceloną – mówi Oriol Bartomeus.

Wielu ekspertów uważa, że winę za radykalizację nastrojów w Katalonii ponosi Rajoy, który przez cztery lata swoich rządów odmawiał podjęcia jakichkolwiek rozmów z katalońskimi nacjonalistami. Tyle że taki układ może się powtórzyć. Albert Rivera, lider nowego, centroprawicowego ugrupowania Ciudadanos (Obywatele), zapowiedział, że on także nie widzi możliwości zmiany konstytucji i obecnego statusu Katalonii. A bez jego udziału budowę większościowej koalicji w hiszpańskich Kortezach trudno sobie wyobrazić.

Atmosfera w Barcelonie gęstnieje niemal z każdym dniem.

– To jest proces oddolny, który nie jest kierowany przez żadną partię, żadnego polityka. Dlatego tak wielka jest jego siła. To jest proces demokratyczny, którego celem jest nadanie temu krajowi instytucji państwa, aby lepiej służyć obywatelom – przekonuje „Rz" Neus Munte, wicepremier Katalonii. – Chcemy działać w pełnej zgodności z normami ustanawianymi przez kataloński parlament – dodaje, jakby kierowana przez nią prowincja nie była już częścią szerszej struktury – Hiszpanii.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 785
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 784
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 783
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 782