Rosja: Noszą wodę ze studni i palą w piecach

Rosyjski rząd zamierza wydłużyć dzień pracy w rolnictwie. Ale tylko kobietom.

Publikacja: 27.03.2019 18:23

Rosja: Noszą wodę ze studni i palą w piecach

Foto: Adobe Stock

– W wioskach mamy jawny deficyt mężczyzn. Wielu dość wcześnie umiera, znaczna część jeździ do miast w poszukiwaniu pracy. W rezultacie dzisiejsze wioski to żeńskie terytorium – mówi o sytuacji na wsi ekspert Ksenia Pliner z Instytutu Regionalnych Ekspertyz.

Rosyjski rząd postanowił więc zwiększyć wiejskim kobietom długość roboczego tygodnia z 36 do 40 godzin. Skrócono go w 1990 roku specjalną ustawą radzieckiego jeszcze parlamentu pt. „Polepszenie sytuacji kobiet, rodziny oraz ochrona macierzyństwa i dzieciństwa na wsi".

– Obecnie usuwamy przestarzałe normy prawne – mówią urzędnicy resortu pracy. Nie wiadomo jednak, dlaczego powstała konieczność ich zmienienia.

– Od lat 60. XX wieku następuje depopulacja wsi: młodzi wyjeżdżają do miast. Wieś starzeje się i feminizuje. Długość życia kobiet jest większa, mężczyźni szybciej umierają z powodu pijaństwa – powiedział „Rzeczpospolitej" Aleksandr Nikulin, ekspert ds. rolnictwa z prezydenckiej Rosyjskiej Akademii Gospodarki Narodowej i Administracji Publicznej.

Ponad połowa rosyjskiej produkcji rolnej pochodzi z rejonów z najlepszą ziemią: z tzw. pasa czarnoziemów oraz południowej, stepowej części kraju. W pozostałych regionach następuje upadek wsi i depopulacja.

– Gospodarstwa farmerskie (prywatne) nadal dostarczają ponad połowę produkcji rolnej. Przy czym u nas „farmerski" oznacza posiadanie około 2 tys. hektarów, a na Powołżu – do 20 tys. – tłumaczy Nikulin. Reszta, głównie w rejonach stepowych i czarnoziemnych, pochodzi z gigantycznych agroholdingów, z których każdy gospodaruje na nie mniej niż pół milionie hektarów (będących jego własnością lub wynajętych). Dominują w produkcji trzody chlewnej i drobiu, a swój dobrobyt opierają właśnie na pracy wiejskich kobiet.

W Rosji istnieją jeszcze 32 miliony drobnych gospodarstw, które mają do pół hektara ziemi. Ich właściciele muszą wynajmować się do pracy w rolnych koncernach. W większości to kobiety.

Spośród bowiem 37,6 miliona mieszkańców wsi aż 20,3 miliona to kobiety. – Ogromna część męskich obowiązków na wsi już przeszła na kobiety – mówi Pliner. Przy czym zarabiają one średnio 29,3 proc. mniej niż mężczyźni na tych samych stanowiskach.

A w dodatku oficjalnie znalazło pracę tylko 63,3 proc. spośród nich.

– W Rosji istnieje ogromne zróżnicowanie wsi, ale bardzo duże bezrobocie jest charakterystyczne dla wszystkich regionów – tłumaczy Nikulin.

– W wielu wioskach do dziś nosi się wodę wiadrami ze studni i rozpala w piecu, bo nie ma innego ogrzewania. Wszystko to robią kobiety, ich obowiązki są naprawdę duże. A teraz jeszcze wraz ze zwiększeniem liczby godzin pracy zwiększy się też bezrobocie – sądzi wiceprzewodnicząca związku zawodowego pracowników rolnych Galina Jurowa.

Jednak według danych Rosstatu (odpowiednik polskiego GUS) średnio w Rosji pracuje się 37,1 godziny tygodniowo – zarówno kobiety, jak i mężczyźni, w miastach i na wsi.

Ponieważ jednak większość w kraju stanowi ludność miejska, to ona najbardziej wpływa na wyniki. Najmniej przemęczają się w azjatyckim Kraju Ałtajskim – tylko 32,9 godziny tygodniowo („nie licząc zwolnień chorobowych i nieusprawiedliwionych nieobecności"). Najbardziej pracowici są w okupowanym, krymskim Sewastopolu – 39 godzin tygodniowo (przy ustawowym 40-godzinnym tygodniu pracy).

Nienormowany czas pracy mają za to daczniki (czyli działkowcy). – To jest fenomen w rozwoju naszego rolnictwa – mówi Nikulin. Dzięki dacznikom wszystkie duże rosyjskie miasta są zaopatrywane w świeże warzywa i owoce, ostatnio również w biożywność. Ale ich właściciele na co dzień pracują w miastach.

– Wokół Moskwy na przykład są dwie daczne strefy. Pierwsza, tzw. bliższa, to ogródki znajdujące się do 100 kilometrów od miasta. Tam można wyjeżdżać na weekendy, by uprawiać ziemię. Druga, dalsze dacze – do 1000 kilometrów. Tam z kolei uprawia się ziemię tylko w czasie letniego urlopu – mówi Nikulin.

– W wioskach mamy jawny deficyt mężczyzn. Wielu dość wcześnie umiera, znaczna część jeździ do miast w poszukiwaniu pracy. W rezultacie dzisiejsze wioski to żeńskie terytorium – mówi o sytuacji na wsi ekspert Ksenia Pliner z Instytutu Regionalnych Ekspertyz.

Rosyjski rząd postanowił więc zwiększyć wiejskim kobietom długość roboczego tygodnia z 36 do 40 godzin. Skrócono go w 1990 roku specjalną ustawą radzieckiego jeszcze parlamentu pt. „Polepszenie sytuacji kobiet, rodziny oraz ochrona macierzyństwa i dzieciństwa na wsi".

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789