Jak poinformowały ostatnio media, podczas zeszłotygodniowych rozmów z ministrem Siergiejem Ławrowem i ambasadorem Rosji w USA Siergiejem Kisliakiem, Trump miał im ujawnić poufne informacje dotyczące terroryzmu i bezpieczeństwa powietrznego.

Sam Donald Trump uważa, że miał prawo podzielić się tymi informacjami z Rosją, między innymi po to, by włączyła się ona bardziej aktywnie do walki z Państwem Islamskim.

Komentarz Trumpa stoi w sprzeczności z zapewnieniami jego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Herberta R. McMastera, który zapewniał, że prezydent żadnych tajnych informacji nie ujawnił. McMaster twierdzi, ze amerykański prezydent nie mógł zdradzić Rosjanom źródeł swoich informacji, bo nigdy nie został poinformowany, skąd informacje owe pochodzą.

Gotowość do ujawnienia transkrypcji z rozmów wyraził prezydent Rosji Władimir Putin. Zapewnił, że Trump żadnych sekretów nie zdradził, a całe zamieszanie nazwał "polityczną schizofrenią".