Sanepid zasypany mailami. Nie będzie na nie odpowiadał

Ponad 800 maili w ciągu ostatnich dni dostał Sanepid w Nowym Dworze Gdańskim. To efekt akcji „zapytajsanepid”. Sanepid uważa, że to nadużycie prawa i nie zamierza na nie odpowiadać.

Aktualizacja: 06.02.2021 14:10 Publikacja: 06.02.2021 13:32

Sanepidu w całym kraju dostają setki maili z wnioskiem o dostęp do informacji publicznej. Sanepid w

Sanepidu w całym kraju dostają setki maili z wnioskiem o dostęp do informacji publicznej. Sanepid w Nowym Dworze Gdańskim nie zamierza na nie odpowiadać.

Foto: Adobe Stock

Akcja "zapytajsanepid" zainicjowana przez Kongres Polskiego Biznesu ma sparaliżować stacje, by te nie mogły kontrolować przedsiębiorców otwierających swoje lokale.

Tylko Sanepid w Nowym Dworze Gdańskim – jak podaje "Dziennik Bałtycki" - w ciągu ostatnich dni otrzymał 815 takich wniosków z prośbą o dane w ramach dostępu do informacji publicznej.

A zgodnie z prawem każdy mail, będący wnioskiem, musi doczekać się odpowiedzi najpóźniej w terminie 14 dni od dostarczenia.

W ramach akcji powstał nawet specjalny serwis internetowy, który ma ułatwić udział w niej. Za jego pomocą można automatycznie wygenerować wniosek wraz z trzema losowymi pytaniami.

Zestawy zawierają zarówno pytania merytoryczne, jak i zupełnie abstrakcyjne, np. o kolor tuszu w pieczątkach.

Personel stacji sanitarno-epidemiologicznych, gdyby odpowiadał na wszystkie takie maile, nie mógłby zajmować się niczym innym.

Takie maile są wysyłane do wszystkich sanepidów w Polsce. "To dotknęło wszystkie stacje w kraju, powiatowe i wojewódzkie. Te maile z rzekomym wnioskiem o dostęp do informacji publicznej były wysyłane z automatu na wszystkie adresy stacji sanitarnych. W związku z tym, do nas w ciągu jednej doby wpłynęło ponad 500 takich zapytań" – mówi inspektor nowodworskiego sanepidu Tomasz Bojar-Fijałkowski w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim".

Sanepid w Nowym Dworze Gdańskim nie zamierza odpowiadać na takie wiadomości. "Maile określone jako wnioski o dostęp do informacji publicznej kierowane do PSSE w Nowym Dworze Gdańskim z instrumentalnym wykorzystaniem przepisów ustawy, nie stanowią wniosków o dostęp do informacji publicznej w rozumieniu tej ustawy i są jedynie efektem nadużycia prawa dostępu do informacji publicznej" – napisał w komunikacie dr hab. Tomasz Bojar-Fijałkowski.

Wskazał, że nadużycie prawa dostępu do informacji publicznej polega na próbie skorzystania z tej instytucji dla osiągnięcia celu innego niż troska o dobro publiczne, jakim jest prawo do przejrzystego państwa i jego struktur, przestrzeganie prawa przez podmioty życia publicznego.

Zdaniem szefa sanepidu w Nowym Dworze Gdańskim „rzeczywiste intencje osób przekazujących wiadomości e-mail obrazuje określenie działalności Państwowej Inspekcji Sanitarnej ukierunkowanej na zwalczanie epidemii SARS-CoV-2 to „bolszewickie praktyki".

"Od początku zagrożenia wirusem SARS-CoV-2 pracownicy Państwowej Inspekcji Sanitarnej realizują zadania w ponadnormatywnym czasie i dużym deficycie czasowym, niejednokrotnie z olbrzymim poświęceniem swojego czasu, zdrowia, dobra własnej rodziny" – podkreśla dr hab. Tomasz Bojar-Fijałkowski

W swoim oświadczeniu dodał, że „w świetle konstytucyjnych zasad funkcjonowania demokratycznego państwa prawa nie może być tolerancji dla wymuszania prymatu interesów ekonomicznych określonych grup zawodowych nad bezpieczeństwem zdrowotnym ludności".

"Nie istnieje wyższość prawa do uzyskania informacji publicznej, zwłaszcza pojmowanego literalnie i w oderwaniu od rzeczywistego celu tego prawa, nad obowiązkiem Państwowej Inspekcji Sanitarnej zapewnienia bezpieczeństwa zdrowotnego ludności" – uważa szef sanepidu w Nowym Dworze Gdańskim.

Jego zdaniem organy Państwowej Inspekcji Sanitarnej nie mogą też poddawać się działaniom będącym nadużyciem prawa, zwłaszcza jeżeli ceną jest zdrowia i życie innych ludzi.

"Instrumentalne wykorzystywanie instytucji prawnej dostępu do informacji publicznej nie zasługuje na ochronę, zwłaszcza jeżeli jego ceną miałoby być pogorszenie sytuacji zdrowotnej ludności, wskutek oczekiwanego przez osoby przesyłające wiadomości, odciągnięcia pracowników Państwowej Inspekcji Sanitarnej od prowadzenia działalności przeciwepidemicznej. Taki sposób korzystania z prawa nie zasługuje na uznanie i nie może być uwzględniony przez organ administracji publicznej" – uważa dr hab. Tomasz Bojar-Fijałkowski.

Jego zdaniem wysyłanie masowej liczby wiadomości e-mail na skrzynki kontaktowe instytucji bezpośrednio zaangażowanej w zapewnianie bezpieczeństwa zdrowotnego ludności zagraża bezpieczeństwu wszystkich tych osób, które potrzebują nawiązania kontakt z jednostką Inspekcji Sanitarnej w celu ochrony własnego zdrowia i życia.

Szef sanepidu w Nowym Dworze Gdańskim uważa, że „przesyłane wiadomości e-mail nie wymagają udzielenia odpowiedzi w formie innej niż komunikat na stronie instytucji.

"Wszystkie wiadomości mające charakter nadużycia prawa, wpływające na skrzynki kontaktowe pozostaną bez odpowiedzi" – zapowiedział dr hab. Tomasz Bojar-Fijałkowski.

Społeczeństwo
Ulotka wyborcza postawiła na nogi służby w Szczucinie. Co w niej było?
Społeczeństwo
Budowlańcy zgubili urządzenie promieniotwórcze. Jest nagroda dla znalazcy
Społeczeństwo
Wybory samorządowe 2024: Wszystko, co trzeba o nich wiedzieć
Społeczeństwo
Sondaż: Polacy nie chcą, aby wojsko NATO weszło na Ukrainę
Społeczeństwo
Nowy rekord WOŚP. Jerzy Owsiak o wyniku tegorocznej zbiórki