Personel stacji sanitarno-epidemiologicznych, gdyby odpowiadał na wszystkie takie maile, nie mógłby zajmować się niczym innym.
Takie maile są wysyłane do wszystkich sanepidów w Polsce. "To dotknęło wszystkie stacje w kraju, powiatowe i wojewódzkie. Te maile z rzekomym wnioskiem o dostęp do informacji publicznej były wysyłane z automatu na wszystkie adresy stacji sanitarnych. W związku z tym, do nas w ciągu jednej doby wpłynęło ponad 500 takich zapytań" – mówi inspektor nowodworskiego sanepidu Tomasz Bojar-Fijałkowski w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim".
Sanepid w Nowym Dworze Gdańskim nie zamierza odpowiadać na takie wiadomości. "Maile określone jako wnioski o dostęp do informacji publicznej kierowane do PSSE w Nowym Dworze Gdańskim z instrumentalnym wykorzystaniem przepisów ustawy, nie stanowią wniosków o dostęp do informacji publicznej w rozumieniu tej ustawy i są jedynie efektem nadużycia prawa dostępu do informacji publicznej" – napisał w komunikacie dr hab. Tomasz Bojar-Fijałkowski.
Wskazał, że nadużycie prawa dostępu do informacji publicznej polega na próbie skorzystania z tej instytucji dla osiągnięcia celu innego niż troska o dobro publiczne, jakim jest prawo do przejrzystego państwa i jego struktur, przestrzeganie prawa przez podmioty życia publicznego.
Zdaniem szefa sanepidu w Nowym Dworze Gdańskim „rzeczywiste intencje osób przekazujących wiadomości e-mail obrazuje określenie działalności Państwowej Inspekcji Sanitarnej ukierunkowanej na zwalczanie epidemii SARS-CoV-2 to „bolszewickie praktyki".
"Od początku zagrożenia wirusem SARS-CoV-2 pracownicy Państwowej Inspekcji Sanitarnej realizują zadania w ponadnormatywnym czasie i dużym deficycie czasowym, niejednokrotnie z olbrzymim poświęceniem swojego czasu, zdrowia, dobra własnej rodziny" – podkreśla dr hab. Tomasz Bojar-Fijałkowski