Na zdrowiu psychicznym mieszkańców Hongkongu silnie odcisnęły się trwające od marca 2019 roku prodemokratyczne protesty. Badania, przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu w Hongkongu dowodzą, że objawy zespołu stresu pourazowego (PTSD) wśród obywateli wzrosły ponadsześciokrotnie, w stosunku do porównywalnej sytuacji społecznej, jaka miała miejsce podczas znacznie mniej gwałtownej "Rewolucji parasolek" w 2014 roku. Wśród osób badanych między wrześniem a listopadem 2019, po kilku miesiącach protestów, odsetek dorosłej populacji cierpiącej na skutki stresu pourazowego wynosił 32 proc., podczas gdy w marcu 2015 wynosił 5 proc.

Podobna sytuacja jest z depresją - od początku demonstracji 11 proc. populacji wykazało objawy depresji (dla porównania przed "Rewolucją parasolek" było to 2 proc. , a 6,5 proc. po niej).

To proporcje porównywalne z sytuacjami występującymi podczas konfliktów zbrojnych lub po zamachach. Do zwiększania się stresu u Hongkończyków przyczynia się także nieustanne śledzenie informacji politycznych w internecie.

"Hongkong nie ma wystarczających środków, by poradzić sobie z tak dużym wzrostem problemów psychologicznych" - poinformował profesor Gabriel Leung, dziekan wydziału medycyny na Uniwersytecie w Hongkongu, który współuczestniczył w badaniach. Dodał też, że wpływ wydarzeń na psychikę mieszkańców enklawy jest z pewnością znacznie wyższy, ponieważ badanie nie brało pod uwagę obywateli poniżej 18 roku życia, a wiadomo, że wśród demonstrantów i wspierających demonstracje jest bardzo dużo młodzieży.

"W czasach, gdy na całym świecie, zwłaszcza w dużych miastach, takich jak Barcelona, Delhi, Paryż czy Santiago, narastają niepokoje społeczne, kwestia ich wpływu na zdrowie psychiczne ludności stała się nagle bardzo poważnym problemem dla zdrowia publicznego" - dodał Michael Ni w Uniwersytety w Hongkongu.