Dziewięć dni operacji. Hiszpanie wierzą, że dwuletni chłopiec żyje

Dwuletni Julen Rosello dziewięć dni temu spadł do odwiertu o głębokości 110 metrów. Hiszpanie walczą z czasem, by uratować życie chłopca. Co się dokładnie wydarzyło i jak wygląda trwająca operacja?

Aktualizacja: 22.01.2019 05:24 Publikacja: 21.01.2019 21:53

Dziewięć dni operacji. Hiszpanie wierzą, że dwuletni chłopiec żyje

Foto: AFP

Dwuletni Julen Rosello wraz z rodzicami był 13 stycznia na terenie posiadłości przyjaciół rodziny w Tatalan na przedmieściach Malagi. Znajomi planowali zjeść posiłek na świeżym powietrzu.

Matka chłopca oddaliła się od pozostałych, by odebrać telefon. W tym czasie jej mąż szukał rozpałki na ognisko. 

Julen bawił się tuż obok ze swoim kuzynem, gdy nagle ześlizgnął się do wąskiego otworu, który został wykonany miesiąc wcześniej. Właściciele posiadłości wykonali odwiert w poszukiwaniu wody.

Z raportu wynika, że na początku było słychać krzyk, który w pewnym momencie ustał.

Odwiert ma około 110 metrów głębokości. Nie był oznakowany. Właściciel przykrył otwór małymi kamieniami. Rodzice natychmiast poinformowali służby. Jeszcze w niedzielę na miejscu był zespół ponad 100 ratowników, w tym straż pożarna, policja i pogotowie.

AFP

Czy natrafiono na ślad po chłopcu?

W poniedziałek rano robot wyposażony w kamerę został opuszczony do otworu na głębokość 78 metrów, gdzie musiał przerwać swoją misję, ponieważ część tunelu była zasypana przez ziemię i kamienie. W otworze znaleziono opakowanie po słodyczach, które miał w reku chłopiec oraz kilka włosów. Badanie potwierdziło, że należały do chłopca.

Dlaczego w tym miejscu był odwiert

Szyb został wykonany nielegalnie przez właściciela posiadłości w celu znalezienia źródeł wody podziemnej. To częsta praktyka w tej jałowej części Hiszpanii. Jakiekolwiek uprawy wymagają dodatkowego zasilania wody. Otwór miał średnicę od 25 do 30 cm. 

- Takich miejsc jest setki, ukryto je pod skałami. Nikt nie przypuszczał, że ktoś może się ześlizgnąć na dół - powiedział jeden z funkcjonariuszy w rozmowie z El Pais.

AFP

Dlaczego operacja tak długo trwa?

Działania służb trwają już dziewięć dni i przełom może nastąpić najwcześniej we wczesnych godzinach porannych we wtorek. 

Ukształtowanie terenu uniemożliwia szybszą pracę. Na teren posiadłości ciężko jest wjechać nawet samochodem, nie mówiąc już o ciężkim sprzęcie, który transportuje koparki, wiertła i rury. Istnieje również duża obawa o osunięcie się terenu.

Początkowo próbowano wykonać tunel pod odpowiednim kątem, który wbiłby się w miejsce, w którym prawdopodobnie przebywa chłopiec. Pomysł ten porzucono z powodu osuwającej się ziemi.

Obecnie wykopywany jest pionowy tunel, równoległy do odwiertu, w którym jest chłopiec. Inżynierzy twierdzą, że w normalnych warunkach taka operacja byłaby poprzedzona kilkumiesięcznymi przygotowaniami. 

Pracę szły szybko do niedzieli, wtedy na głębokości 52 metrów natrafiono na duży głaz, który uniemożliwił dalsze kopanie. 

Po osiągnięciu 60 metrów głębokości, do tunelu będą wkładane dodatkowe zabezpieczenia, które mają zapewnić, że do wykopu nie osunie się ziemia. Ostatnie cztery metry mają zostać wykopane przez wyspecjalizowanych górników, którzy przyjechali na miejsce z północy kraju. Następnie będą kopać w bok. Jak przewidują kierownicy operacji, w tym miejscu znajduje się chłopiec. Górnicy zostaną opuszczeni w specjalnie wykonanej klatce.

AFP

Kto bierze udział w akcji?

Oprócz ekip ratowniczych ze straży pożarnej, policji i pogotowia, na miejsce wezwano specjalistów z branży górniczej i wiertniczej. 

Wśród dziewięciu firm, które są na miejscu, jest także Stockholm Precision Tools AB, szwedzka firma, która w 2010 roku przyczyniła się do spektakularnego uratowania 33 górników z Chile uwięzionych 69 dni pod ziemią.

Jakie są szanse na uratowanie chłopca żywego?

W piątek Hiszpanie zaczęli tracić nadzieje. Zdaniem ekspertów jest jednak szansa, że chłopiec nadal żyje.

Specjaliści uważają, że chłopiec może znajdować się w kieszeni powietrznej. Jeśli dziecko przeżyło upadek, może nadal żyć.

Eksperci w rozmowie z hiszpańskimi mediami powiedzieli, że szanse są, ale niewielkie. Zimna temperatura spowolniłaby metabolizm chłopca, czyli potrzebowałby on mniej energii. Może przetrwać przy wyjątkowo płytkim oddechu i wolnym przepływie krwi. Z drugiej strony temperatura mogła doprowadzić do negatywnych konsekwencji.

W Hiszpanii przypomniano, że w podobnych sytuacjach ludzie w stanie półświadomości byli w stanie przeżyć 10 dni. 

Druga tragedia rodziców

Dwa lata temu rodzice chłopca stracili swojego innego syna Olivera. Trzylatek zmarł wiosną 2017 roku. Chłopiec dostał zawału serca, gdy spacerował z rodzicami po plaży.

Jak się później okazało, chłopiec miał niewykrytą wadę serca.

- Wierzę w Boga. Przykro mi to mówić, ale był bardzo niesprawiedliwy wobec nas - powiedziała babcia chłopca.

Dwuletni Julen Rosello wraz z rodzicami był 13 stycznia na terenie posiadłości przyjaciół rodziny w Tatalan na przedmieściach Malagi. Znajomi planowali zjeść posiłek na świeżym powietrzu.

Matka chłopca oddaliła się od pozostałych, by odebrać telefon. W tym czasie jej mąż szukał rozpałki na ognisko. 

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Społeczeństwo
Rekord ciepła w Rio de Janeiro. Tak gorąco nie było od dekady
Społeczeństwo
Afrykański kraj chce przywrócić niehumanitarne praktyki. Drugie czytanie ustawy
Społeczeństwo
Coraz więcej przypadków tajemniczej "mięsożernej" choroby. Czym jest STSS?
Społeczeństwo
Niedźwiedź ranił pięć osób. Wydano nakaz eliminacji zwierzęcia
Społeczeństwo
Sondaż: Koreańczycy nie chcą zawierać małżeństw ani mieć dzieci