Judy Sanborn, mieszkanka Dearborn, miasta w stanie Michigan, w praktyce będącego przedmieściami Detroit, była zszokowana, kiedy w grudniu otrzymała telefon z lecznicy dla zwierząt BluePearl w Tampie na Florydzie - donosi gazeta "Detroit Free Press". Personel placówki powiedział jej, że do lecznicy trafił jej 2,5-letni pręgowany kot o wdzięcznym imieniu Bandit (czyli Bandyta).
Personel powiedział Sanborn, że kota znalazł jeden z okolicznych mieszkańców, a właściciela zidentyfikowano dzięki chipowi wszczepionemu zwierzęciu.
Jose Calderon, kierownik z BluePearl, powiedział, że nigdy w swojej 30-letniej karierze nie spotkał się z przypadkiem, by zwierzę odbyło tak długą podróż.
- Blok obok, ulicę obok, może i nawet z Orlando, które jest o godzinę drogi od nas. Ale to najdalszy przypadek, jaki znam - powiedział.
Nie jest jasne, w jaki sposób mały Bandyta pokonał trasę. Właścicielka domyśla się, że kot znaczną część trasy, o ile nie jej całość, pokonał wskakując do jakiegoś pojazdu, przypadkiem jadącego akurat na Florydę. Sanborn żartuje, że ma nadzieję, iż jej zwierzę nie będzie zawiedzione trafieniem z powrotem ze słonecznego półwyspu do mroźnego Michigan.