Dwa psy przykuto do drzewa w środku lasu, daleko od jakichkolwiek ludzkich siedzib, okręcając łańcuch kilkakrotnie wokół pnia, by psy nie miały zbyt dużej możliwości ruchu.

Na zwierzęta trafił przypadkowy kierowca, który wjechał w głąb lasu. Zawiadomił odpowiednie służby. Psami zajęło się Głogowskie Stowarzyszenie Pomocy Zwierzętom Amicus.

Akcja ratowania psów trwała 4 godziny. Starszą z suk, sześcioletnią Eris, trzeba było uspokoić za pomocą środków farmakologicznych, bo zaciekle broniła dostępu do młodszej, 3-letniej Delty.

Stowarzyszenie Amicus dotarło do właściciela psów. Okazało się, że odziedziczył je wraz z domem po ojcu. Jak mówią pracownicy Stowarzyszenia, mężczyzna chciał oddać psy do schroniska we Wrocławiu, ale zamiar się nie powiódł. Wtedy wpadł na pomysł, by zwierzęta porzucić w lesie.

Amicus zapowiada, że zwierzęta na pewno nie wrócą do właściciela. Sprawę bada również policja.