Siatkarze Vitala Heynena rozpoczęli od mocnego uderzenia. Skończone ataki Mateusza Bieńka i Wilfredo Leona plus błędy własne stremowanych Francuzów błyskawicznie dały nam prowadzenie 3:1. Po chwili rywale zaczęli punktować i na pierwszą przerwę techniczną schodziliśmy tylko z jednopunktowym prowadzeniem.
Po przerwie efektownym hakiem popisał się Earvin Ngapeth, ale powtórka wykazała, że piłka po bloku minimalnie, ale wróciła w pole Trójkolorowych i uciekliśmy na dwa oczka. Po chwili Stephen Boyer trafił wprost w nasz blok, który nie pozostawił złudzeń widowiskowo zatrzymując Francuza i zrobiło się 11:8. Przeciwnicy popełniali sporo własnych błędów i na drugą przerwę techniczną udaliśmy się z przewagą trzech punktów -16:13.
Tuż po powrocie na parkiet byliśmy świadkami fenomenalnej wymiany. Długa, pełna popisów w obronie, akcja skończyła się czapą naszego potrójnego bloku w trzeci metr. Rozpędzona armia Vitala Heynena grała jak natchniona, powiększając przewagę do pięciu punktów - 20:15. Potężna bomba z lewego skrzydła, po ataku Wilfredo Leona, co prawda została wybroniona, ale arbiter wskazał piłkę niesioną i przyznał 23. punkt Biało-Czerwonym. Przy stanie 23:19 Fabian Drzyzga kolejny raz uruchomił Leona na lewym skrzydle i przyjmujący obijając blok podarował nam pierwszą piłkę setową. Partię atakiem po skosie zakończył najlepiej punktujący na parkiecie Wilfredo Leon (6 pkt.) - relacjonuje Onet.
Po powrocie na boisko sytuacja się odwróciła. Długie wymiany, tym razem lepiej kończyła Francja, a w szczególności mistrz sytuacyjnych piłek Earvin Ngapeth i zrobiło się 3:1 dla rywali. Do przerwy technicznej przegrywaliśmy 7:8, ale fenomenalnie utrzymujący piłkę w grze pasywny blok stwarzał nam okazje do kontrataków, które z zimną krwią wykorzystywali głównie Wilfredo Leon i Michał Kubiak. Seria takich zagrań dała nam przewagę 12:8. Po chwili świetnie rozegraną piłkę bez najmniejszych problemów skończył Maciej Muzaj.
Dwóch wielkich liderów swoich reprezentacji widzieliśmy dziś w zupełnie odmiennych rolach. Michał Kubiak cały czas zagrzewał partnerów z boiska do walki i utrzymywania koncentracji, a przytrzymywany przez nasz blok Earvin Ngapeth robił gesty, jakby miał już dość tego spotkania i starał się zdeprymować nasz zespół kontaktem pod siatką i zaczepnymi uśmieszkami.