Kancelaria Senatu uznała, że sprawozdanie z działalności Sądu Najwyższego w 2019 r. nie jest sprawozdaniem, o którym mowa w ustawie o Sądzie Najwyższym, gdyż nie przegłosowało go Zgromadzenie Ogólne SN. Być może więc sprawozdania Senat nie rozpatrzy, tym bardziej że większość w nim ma opozycja.
Zgodnie z ustawą o SN w takiej informacji pierwszy prezes SN przedstawia każdego roku sprawozdanie z działalności Sądu Najwyższego prezydentowi i obu izbom parlamentu, w których odbywa się nad nim dyskusja. Wcześniej jednak w poszczególnych pięciu izbach SN (i odbyły się one na początku zeszłego roku). Następnie sprawozdanie ocenić powinno Zgromadzenie Ogólne SN, w którym jest 80 sędziów. Od razu zaznaczmy jednak, że podzielonych mniej więcej po połowie na tych ze starego nadania i nowych. Ci pierwsi domagali się zwołania zgromadzenia, ale pierwsza prezes SN Małgorzata Manowska odmówiła z powodu epidemii i braku odpowiedniego oprzyrządowania elektronicznego w Sądzie Najwyższym.
Czytaj też: Kogo uwiera jawność
Sędzia Michał Laskowski, prezes Izby Karnej SN, powiedział „Rzeczpospolitej", że sędziowie domagający się zwołania zgromadzenia podpowiadali pierwszej prezes, jak można bezpiecznie przeprowadzić takie zgromadzenie, tym bardziej że niedawne zgromadzenie wyborcze już w trakcie epidemii trwało kilka dni. Co się tyczy meritum, sędziowie ci chcieli zgłosić zastrzeżenia do sprawozdania nowej Izby Dyscyplinarnej.
– Zwołanie zgromadzenia w czasie epidemii nie jest możliwe bez złamania przepisów epidemicznych i narażania sędziów oraz urzędników Sądu Najwyższego na zakażenie. Gdy sytuacja epidemiczna poprawi się odpowiednio, to zgromadzenie zostanie zwołane. Zresztą prezes Małgorzata Manowska próbowała przeprowadzić głosowanie metodą obiegową, ale przedstawiciele „starych sędziów mnożyli przeszkody" – wyjaśnia decyzję pierwszej prezes SN Aleksander Stępkowski, sędzia i rzecznik Sądu Najwyższego.