Kto chciał zamknąć usta świadkowi w aferze podkarpackiej

Prokuratorzy poważnie podeszli do zastraszania Marka K., świadka w aferze podkarpackiej. Jest śledztwo.

Aktualizacja: 11.10.2019 05:57 Publikacja: 10.10.2019 19:41

Marek K. w „prywatnym śledztwie” zdobył dowody na powiązania m.in. policjantów i ludzi służb z suten

Marek K. w „prywatnym śledztwie” zdobył dowody na powiązania m.in. policjantów i ludzi służb z sutenerami

Foto: shutterstock

Krakowski Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej wszczął śledztwo w sprawie gróźb wobec biznesmena Marka K., jednego z głównych świadków w słynnej aferze podkarpackiej – ustaliła nieoficjalnie „Rzeczpospolita".

– Liczę na to, że ten wyspecjalizowany wydział prokuratury rzetelnie zbada działania wciąż aktywnych ludzi z układu podkarpackiego, którzy chcą mnie zastraszyć i podważyć moją wiarygodność – mówi nam Marek K. I zapewnia, że nie przestanie rozpracowywać mafijnych układów w regionie. – Jak mnie nie pozbawią życia, to mnie nie złamią – zapewnia.

W sierpniu ujawniliśmy, że znany podkarpacki biznesmen Marek K. (chce pozostać anonimowy) dostał z wiarygodnego źródła ostrzeżenie, by uważał, bo „chcą mu podłożyć bombę" pod samochodem. Groźby – jak twierdziła osoba, która uprzedziła K. o niebezpieczeństwie – pochodziły od osób z układu podkarpackiego – tego, który latami chronił ukraińskich sutenerów i pozwalał im prowadzić agencje towarzyskie (o czym wielokrotnie pisaliśmy).

Z naszej wiedzy wynika, że krakowskie „pezety" wszczęły śledztwo z dwóch artykułów kodeksu karnego. W sprawie „przygotowania zdarzenia, które zagrażałoby życiu lub zdrowiu Marka K. i jego mieniu w znacznych rozmiarach", czyli eksplozji materiałów wybuchowych w jego aucie. A także w sprawie gróźb karalnych mających „wywrzeć wpływ" na K. w związku z jego zeznaniami w różnych śledztwach.

– Z uwagi na dobro postępowania przygotowawczego nie udzielamy bliższych informacji co do przedmiotu i zakresu prowadzonych czynności – odpowiada nam Prokuratura Krajowa.

Sutenerzy z ochroną

Groźby wobec biznesmena były kierowane latem tego roku, wkrótce po tajemniczej śmierci boksera Dawida Kosteckiego (to Marek. K. namówił go do zeznań przeciwko podkarpackim sutenerom). Chodzi o braci Jewgienija i Aleksieja R., którzy przez kilkanaście lat zajmowali się seksbiznesem, prowadząc agencje towarzyskie. Działali bezkarnie, ponieważ parasol ochronny zapewniali im m.in. policjanci dawnego CBŚ, którzy ich ochraniali i sami korzystali z prowadzonych przez sutenerów „przybytków" – o czym wielokrotnie pisała „Rzeczpospolita".

W końcu, w 2016 r. sutenerów i ochraniających ich policjantów rzeszowskiego CBŚ zatrzymano. Bracia K. zostali skazani (dostali niskie wyroki). Ale policjanci – w tym Daniel Ś. (dziś były funkcjonariusz), z niewiadomych powodów dotąd nie stanęli przed sądem.

Śledztwo w sprawie „układu podkarpackiego" dziś prowadzi małopolski wydział Prokuratury Krajowej – ten sam, który teraz poważnie potraktował groźby wobec Marka K., uznał go za pokrzywdzonego i bada, kto chciał mu „zamknąć usta". Według naszych informacji śledczy badają, czy ludzie z tych kręgów stali za groźbami wobec biznesmena.

Tropienie układu

Marek K. na temat podkarpackiej „ośmiornicy" ma kolosalną wiedzę, a dzielił się nią m.in. z katowicką i krakowską prokuraturą. Czy teraz domyśla się, kto chciał go zastraszyć? Nam mówi jedynie:

– Układ podkarpacki nie został do końca rozbity, wiele osób do niego należących ma się dobrze i ma swoich ludzi w różnych służbach i urzędach. Daniel Ś. do dziś nie ma aktu oskarżenia, a wobec mnie trwa festiwal kombinacji, by mnie zastraszyć i uniewiarygodnić jako świadka – mówi nam Marek K. I dodaje: – Wiem, że ludzie z „układu" usilnie szukają na mnie haków, czyli „wojna trwa". Nic na mnie nie znajdą, bo ja w odróżnieniu od nich nie jestem przestępcą – podkreśla biznesmen.

Skąd wiedza K. o podkarpackiej ośmiornicy?

Zaczął ją rozpracowywać po tym, kiedy jeden z policjantów usiłował wciągnąć, jak twierdzi biznesmen, jego nastoletnią córkę do seksbiznesu braci K. Było to kilka lat temu. Od tego czasu zdobył ogromną wiedzę o mafijnych powiązaniach w regionie. Między innymi na podstawie jego zeznań został skazany za korupcję i inne przestępstwa były szef Urzędu Ochrony Państwa Janusz W.

– W sprawie gróźb złożyłem obszerne zeznania, prokurator z uwagą wszystko zaprotokołował, ufam, że zostaną zbadane wszystkie wskazane przeze mnie wątki – mówi nam biznesmen.

Krakowski Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej wszczął śledztwo w sprawie gróźb wobec biznesmena Marka K., jednego z głównych świadków w słynnej aferze podkarpackiej – ustaliła nieoficjalnie „Rzeczpospolita".

– Liczę na to, że ten wyspecjalizowany wydział prokuratury rzetelnie zbada działania wciąż aktywnych ludzi z układu podkarpackiego, którzy chcą mnie zastraszyć i podważyć moją wiarygodność – mówi nam Marek K. I zapewnia, że nie przestanie rozpracowywać mafijnych układów w regionie. – Jak mnie nie pozbawią życia, to mnie nie złamią – zapewnia.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?
śledztwo
Ofiar Pegasusa na razie nie ma. Prokuratura Krajowa dopiero ustala, czy i kto był inwigilowany
Kraj
Posłowie napiszą nową definicję drzewa. Wskazują na jeden brak w dotychczasowym znaczeniu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Kraj
Zagramy z Walią w koszulkach z nieprawidłowym godłem. Orła wzięto z Wikipedii