W ubiegłym tygodniu sąd aresztował pięć osób, w tym Lecha B. – byłego asystenta senator Elżbiety Bieńkowskiej, oraz jej brata Jarosława M., biznesmena z Mysłowic. Według Prokuratury Okręgowej w Katowicach zorganizowana grupa przestępcza od 2012 do 2018 r. dokonywała m.in. przestępstw korupcyjnych, skarbowych i przeciwko obrotowi gospodarczemu, wyłudzeń kredytów i dotacji unijnych. Miała także prać pieniądze z tych przestępstw.
„Mózgiem" nielegalnych przedsięwzięć – według śledczych – był Lech B., który już w latach 2012–2013 miał do swoich celów wykorzystywać fakt bycia asystentem ówczesnej minister rozwoju i wicepremier w rządzie PO–PSL. Jednak Lecha B. od lat wiązały wspólne interesy z bratem Bieńkowskiej m.in. w branży recyklingu.
Jarosławowi M. zarzuca się m.in. oszustwo na kwotę 2 mln zł na szkodę Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Zdaniem prokuratury, która oszczędnie informuje o sprawie, „członkowie grupy wprowadzili w błąd pracowników NCBiR, a dotację wykorzystali wbrew przeznaczeniu".
„Rzeczpospolita" ustaliła, że chodzi o innowacyjny projekt przetwarzania drutu z zużytych opon, który sfinansowało NCBiR – jego realizacją miała zająć się spółka Jarosława M. (on sam został kierownikiem projektu), która pod koniec 2014 r. stworzyła konsorcjum wraz z Politechniką Śląską i Instytutem Metalurgii Żelaza. Co ciekawe, suma dofinansowania do projektu wyniosła blisko 5 mln zł – symboliczny wkład własny wykonawcy wyniósł zaledwie 136 tys. zł.
To Jarosław M. odpowiadał za rozliczenie projektu. W kwietniu 2017 r., kiedy projekt formalnie się zakończył, okazało się, że ani Politechnika, ani Instytut nie otrzymali pieniędzy za swoją pracę, choć NCBiR wypłacił ją liderowi konsorcjum, czyli spółce Jarosława M. Potwierdziła to także ubiegłoroczna kontrola m.in. NCBiR, przeprowadzona m.in. po zawiadomieniu jednego z oszukanych partnerów. Jak przyznaje Kamil Melcer, rzecznik NCBiR, kontrola wykazała, że Instytut Metalurgii Żelaza nie otrzymał za pracę przy projekcie 1,1 mln z, a Politechnika Śląska – blisko 308 tys. zł.