Kanthak w Radiu Maryja bronił swojego ministra Zbigniewa Ziobrę po tym, jak Platforma Obywatelska zapowiedziała złożenie wniosku o wotum nieufności dla niego. - W tej grupie podejrzanych nie znajduje się żaden polityk PiS. Ani Zbigniew Ziobro, ani Sebastian Kaleta, ani Michał Wójcik. Nie byliśmy w tym gronie i nie mieliśmy świadomości, że coś takiego istnieje - zarzekał się, komentując aferę związaną z działalnością byłego wiceministra Łukasza Piebiaka.
- W mediach jest wiele manipulacji. Sędziowie zaprzeczają. Mówią, że to manipulacje, natomiast minister Zbigniew Ziobro wyjaśnia te wątpliwości, które się pojawiają - przekonywał Jan Kanthak. - Trwa postępowanie prokuratury i rzecznika dyscyplinarnego. Sprawę trzeba wyjaśnić - zapowiedział.
Rzecznik Ministerstwa Sprawiedliwości, podobnie jak inni politycy PiS występujący w mediach, porównywał sprawę w resorcie Ziobry z reakcją PO na doniesienia dotyczące szefa sztabu Koalicji Obywatelskiej Krzysztofa Brejzy. - To osoba, która miałaby zostać ministrem sprawiedliwości w przypadku wygranej PO. Osoba, która według doniesień medialnych kierowała działaniami hejterskimi w Urzędzie Miasta Inowrocławia, na co są dowody - ocenił.
Urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości udostępniali wrażliwe informacje z życia co najmniej 20 sędziów. Wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak aranżował i kontrolował akcję, która miała skompromitować szefa Stowarzyszenia "Iustitia" - poinformował w zeszły poniedziałek Onet.pl.
Aby zdyskredytować prof. Krystiana Markiewicza, szefa "Iustitii", wykorzystano pogłoski i plotki na temat jego życia intymnego. Dokument w sprawie sędziego przekazała wiceministrowi sprawiedliwości kobieta o imieniu Emilia w czerwcu 2018 roku. Kobieta współpracowała z wiceministrem Łukaszem Piebiakiem. Za jego zgodą anonimowo wysyłała do mediów kompromitujące materiały - ustalił Onet.