– Proces poprowadzi skład trzyosobowy złożony wyłącznie z sędziów zawodowych. Sprawa jest skomplikowana, a akta liczą wiele tomów – tak Elżbieta Witkowska, prezes Sądu Rejonowego w Oświęcimiu, tłumaczy brak ławników.
Do wypadku doszło w lutym 2017 r. Rządowa kolumna trzech samochodów na sygnale, w której pojazd premier Szydło jechał w środku, wyprzedzała fiata seicento, którym kierował 21-letni Sebastian K. Przepuścił on pierwszy samochód, a do zderzenia z autem szefowej rządu doszło, kiedy zaczął skręcać w lewo. Samochód premier wpadł na drzewo. Ranny został funkcjonariusz BOR i sama premier, która doznała potłuczeń.
Po rocznym śledztwie Prokuratura Okręgowa w Krakowie uznała, że winę za wypadek ponosi Sebastian K.
Z ustaleń „Rzeczpospolitej” wynika (ujawniliśmy to w czerwcu), że aby wybielić rządową ochronę, prokuratura naciągnęła fakty o wypadku. Ustaliła ona, że tuż przed nim rządowa kolumna z premier Szydło poruszała się po Oświęcimiu, łamiąc przepisy ruchu drogowego, przekraczając dopuszczalną prędkość i bez sygnałów dźwiękowych. Jednak z zebranych ustaleń wysnuła sprzeczne wnioski i przypisała winę Sebastianowi K.
Według informacji „Rzeczpospolitej” w śledztwie nie potwierdzono wersji funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu, iż kolumna miała włączone sygnały świetlne i dźwiękowe. We wniosku prok. Rafał Babiński, szef Prokuratury Okręgowej w Krakowie, stwierdził, że Sebastian K., zatrzymując się na skrzyżowaniu i przepuszczając rządowe bmw (pierwsze z trzech aut kolumny, drugie było audi z premier Szydło, a trzeci volkswagen multivan), „świadomie zrezygnował z przysługującego mu pierwszeństwa przejazdu”.
Prokurator wskazał również, że bmw było „pojazdem emitującym sygnały świetlne uprzywilejowania”. Nie padło stwierdzenie o tym, że także sygnały dźwiękowe. Śledczy chcieli, by kierowca seicento przyznał się do winy bez procesu – w kwietniu skierowali wniosek o warunkowe umorzenie sprawy przeciwko Sebastianowi K. Ten jednak nie poczuwa się do winy i nie zgodził się na umorzenie. Dlatego będzie proces. Mec. Pociej zapowiadał, że przed sądem będzie chciał wykazać niewinność klienta. Jakie ma asy w rękawie?