Kodeks postępowania karnego w art. 2 określa cele przepisów w nim zawartych. Konieczność wykrycia sprawcy przestępstwa, prewencji, czy też ochrony pokrzywdzonego w ciągu lat nie budziły większych kontrowersji w życiu publicznym, większym wyłomem była tylko tymczasowo obowiązująca na gruncie procedury karnej zasada prawdy formalnej. Z biegiem lat coraz większy wpływ miała jednak zasada zawarta w art. 2 § 1 pkt 4 k.p.k., postulująca rozstrzygnie spraw w rozsądnym terminie.
Poglądy zdecydowanej większości obywateli czy publicystów na szybkość rozstrzygania spraw karnych pod tym względem były i są nadal zgodne: trwają zbyt długo, a w niektórych przypadkach wręcz groteskowo długo. Grupą znacznie bardziej wyrozumiałą są prawnicy, czy inne osoby pracujące w wymiarze sprawiedliwości. Twierdzą, że pewnych długotrwałych procedur, w tym dowodowych, nie można ominąć, bo w sposób nieunikniony obniżyłoby to jakość orzeczeń. Sprawiedliwość (słuszność) wydawanych orzeczeń oraz szybkość postępowania postrzegane są więc jako dwa wykluczające się, ale konieczne dążenia. Pod tym względem problem działania wymiaru sprawiedliwości przypomina więc dylemat dotyczący bezpieczeństwa publicznego, gdzie rywalizują ze sobą dwa trudne do pogodzenia cele jakimi są wolność i bezpieczeństwo jednostki.
Wysoki koszt
Konkurowanie szybkości i rzetelności postępowania dowodowego w pewnym stopniu można było także zaobserwować po zmianach w przepisach wprowadzonych do k.p.k. od 1 lipca 2015 r. Usiłowały m.in. przełamać przedłużającą się niewydolność wymiaru sprawiedliwości poprzez wprowadzenie zasady prawdy formalnej zamiast reguły prawdy materialnej. Pomijając ściśle prawnicze przyczyny wprowadzenia tych przepisów, związane z rolą i odpowiedzialnością poszczególnych podmiotów za przebieg całego procesu, w debacie publicznej za wprowadzeniem zasady prawdy formalnej przemawiało przyśpieszenie procesów, przy jednoczesnej zgodzie na ewentualne osłabienie sprawiedliwości procesu. Mogło jednak nasuwać się pytanie, czy na pewno taki tok myślenia był uzasadniony.
Ileż razy można
Zgodnie z art. 175 ust. 1 Konstytucji RP wymiar sprawiedliwości sprawują Sąd Najwyższy, sądy powszechne, sądy administracyjne oraz sądy wojskowe. Taki zapis nie obliguje jednak bezwzględnie do tego, by postępowanie zarówno w sprawach karnych, jak i cywilnych w całości prowadził sąd, w szczególności zaś, by zgromadzenie i zabezpieczanie dowodów należało do jego wyłącznej kompetencji. Oczywiste jest, że policja, prokuratura, czy też inna uprawniona instytucja państwowa działająca jako oskarżyciel w procesie, gromadzi dla sądu dowody w postępowaniu przygotowawczym. Rola sądów może więc sprowadzać się do samej weryfikacji zgromadzonych dowodów, czy też weryfikacji wniosków zgłoszonych przez inne organy sądowe.
Można jednak postawić kolejne fundamentalne pytanie: jakie są dopuszczalne granice działania pozasądowych organów w gromadzeniu materiału dowodowego, który następnie stanowi podstawę orzeczenia kończącego sprawę? Przykładowo można się zastanowić, na ile uzasadniona jest weryfikacja dowodu w postaci zeznań świadka przeprowadzonego przez inny organ – poprzez jego powtórzenie przed sądem. To zastanawia szczególnie, gdy dowód przeprowadzony przez inny organ, nawet kluczowy dla wydania końcowego rozstrzygnięcia, nie jest kwestionowany przez prokuratora ani oskarżonego, który ma pełną możliwość zaznajomienia się z dowodami przed rozprawą. Tak postawione pytanie jest jeszcze bardziej uzasadnione, gdy dowód ma mniejsze znaczenie w sprawie.