SN przesądził właśnie, że określając opłatę egzekucyjną i zwiększając ją o VAT, komornik nie może przekroczyć taksy komorniczej. Krótko mówiąc, jeśli komornik ma już pobierać 23 proc. VAT –bo ta kwestia jest wciąż sporna – to musi zmieścić się w stawce, nie wykraczać poza nią.

O rozstrzygnięcie tej kwestii zwróciło się do SN kilka sądów, po tym jak w zeszłym roku minister finansów, odstępując od wieloletniej praktyki, wydał interpretację, że czynności wykonywane przez komorników opodatkowane są podatkiem od towarów i usług. Nic dziwnego, że w tej sytuacji komornicy zamiast, jak wcześniej, pobrać np. 100 zł, zaczęli ściągać 123 zł. Nie będą przecież uszczuplać swoich przychodów.

Część sądów uważała, że ponieważ żadna ustawa nie mówi o VAT u komorników, inaczej niż np. u adwokatów, to nie ma podstaw do doliczania podatku do określonych w ustawie o komornikach opłat egzekucyjnych. Ta interpretacja jest oczywiście korzystna dla dłużników. Jeszcze inna grupa uważała, że komornicy, owszem, VAT powinni odprowadzać, ale uszczuplając go z opłaty, z przykładowego 100 zł – 18,7 zł. VAT. Nie dość tego: część prawników i sądów uważa, że o tym, czy komornicy mają pobierać i płacić VAT powinny rozstrzygać sądy administracyjne, a nie cywilne, choć te drugie rozpatrują skargi na czynności komorników, a doliczenie VAT jest taką czynnością.

Sąd Najwyższy dał sobie z tym radę. Nie przesądzając, czy komornicy mają pobierać VAT, orzekł, że jeśli to czynią, to muszą mieścić się w ramach stawki. To dobra wiadomość dla dłużników i gorsza dla komorników. Nie zamierzam ich tu bronić, mają własną reprezentację. Wydaje się jednak, że państwo, w tym wypadku ustawodawca, powinien zadbać, aby status jego funkcjonariuszy był jasny, by ich obowiązki nie wynikały z interpretacji czy nawet uchwał SN, ale z ustawy.

Z drugiej strony ten spór pokazuje, że rozbieżności w rozumieniu prawa, i to nawet w sprawach dotyczących milionów osób i milionów złotych, to rzecz naturalna. Na tyle, że da się z nimi żyć, a z czasem je także rozwiązywać.