Rz: Ministerstwo Sprawiedliwości rozważa obniżenie do 65 lat wieku, w którym w stan spoczynku przejdą sędziowie Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego. Myśli też o wprowadzeniu ograniczeń w działalności naukowej sędziów. Zwolennicy zmian twierdzą, że są potrzebne, by zwolnić miejsce sędziom młodszym, którzy dziś mają małe szanse na awans do SN czy NSA. Jako młody sędzia powinien być pan zadowolony.
Krystian Markiewicz, prezes SSP Iustitia: Już się pogubiłem w tych koncepcjach MS. Raz słyszymy, że sędziami zostają za młodzi juryści, innym razem, że leciwi też nie mogą być. Niedługo trudno się będzie zmieścić w oczekiwaniach polityków. Sędziowie stosują prawo tworzone przez polityków, posłów, którzy mogą mieć 21 lat. By nie krzywdzić obywateli tym zalewem miernej jakości stanowionego prawa, trzeba nie lada wirtuozerii. 65-letni czy 70-letni sędzia to osoba z dużym doświadczeniem, wiedzą, a przy tym w pełni sił do sprawowania swej funkcji. Zwracam uwagę, że 40-latek raczej nie zostaje sędzią SN. Obawiam się, że za moment argument wieku zostanie zastosowany do sędziów powszechnych: jeśli ci z sądów najwyższych szczebli nie mogą mieć więcej niż 65 lat, to odpowiednio sędziowie sądów powszechnych nie powinni przekraczać np. 60 lat. Ciekawe, czy politycy, a więc władza tworząca prawo, to samo kryterium zastosuje do siebie i wprowadzi ograniczenia wieku do zasiadania w ławach poselskich lub senatorskich dla 65-latków. Mam nadzieję, że nie chcą zastosować systemu węgierskiego i zdemolować Sądu Najwyższego, czy też w ogóle sądownictwa. Taka weryfikacja pod wygodnym płaszczykiem kryterium wieku.
Zacznijmy po kolei. 65 lat to właściwy wiek do przejścia na emeryturę dla sędziów SN i NSA?
A skąd taki pomysł, czy są jakiekolwiek racjonalne zarzuty do sędziów mających 65–70 lat? Na całym świecie raczej wydłuża się aktywność zawodową ludzi starszych. Nie zdziwiłbym się, gdyby taka regulacja była oceniona jako dyskryminacja ze względu na wiek. W SN i NSA nie może zabraknąć sędziów z dużym doświadczeniem życiowym i sędziowskim.
Ponad połowa sędziów SN i NSA dziś dorabia, pracując naukowo. Może rzeczywiście powinni zdecydować się na jedną działalność i nie pojawiałby się zarzut, że jedną z prac zaniedbują czy pracują mniej niż inni.