Wielka afera dotycząca fałszowania dzieł sztuki w Europie

Finlandia przeżywa największą aferę dotyczącą fałszowania dzieł sztuki w historii kraju i jedno z najbardziej rozległych śledztw w Europie.

Aktualizacja: 23.04.2016 15:42 Publikacja: 23.04.2016 02:00

Foto: 123RF

Autorowi falsyfikatów udało się wywieść w pole policję, prestiżowe domy aukcyjne i ekspertów sztuki. Plagiaty sprzedano także w Szwecji i prawdopodobnie we Francji za 16 mln euro.

Historia zaczyna się ponad 30 lat temu w Naantali, 17 km na północny zachód od Turku. Kierowca opla berlinga wraca ze Szwecji. Na tylnym siedzeniu auta przewozi obraz olejny przedstawiający rybaka naprawiającego sieć z syganturą A. Edelfelt. W bagażniku transportuje również pastelę „Koneser sztuki" z tym samym podpisem fińskiego mistrza.

Dzieła sygnowane nazwiskiem Alberta Edelfelta wzbudzają uzasadnione zainteresowanie celników. Przywołany na miejsce szef Muzeum Sztuki w Turku ocenia, że obrazy namalowano w okresie życia artysty, w latach 1854–1905. Nie są one jednak „w żaden sposób" autorstwa Edelfelta, głosi ekspertyza. Falsyfikat stanowią też sygnatury.

38-letni spawacz, który przewiózł obrazy, zeznaje na policji, że należały od pokoleń do rodziny żony, która otrzymała je w spadku po ojcu. On sam je odkupił od żony po 1000 koron każdy.

Mężczyzna zaprzeczył, że cokolwiek fałszował. Podczas rewizji w jego domu w szwedzkim Boras policja znalazła jednak materiał dowodowy wskazujący na coś innego: notatnik z nazwiskami i odnoszącymi się do nich sumami pieniędzy. Odkryła też płótno, na którym ktoś uczył się sztuki kopiowania sygnatury szwedzkiego artysty Louisa Sparre. W domu unosił się też zdradliwy zapach terpentyny i farby olejnej.

Sąd rejonowy w Boras orzekł, że obrazy to falsyfikaty. Fińskiego spawacza jednak uwolniono od zarzutów, gdyż nie dało się udowodnić, że sygnatura została spreparowana jego ręką. By nie kusić losu, sąd nakazuje też zlikwidować podpis na imitacjach.

Zmazania sygnatur podjął się szwedzki profesor, lecz po dogłębnej analizie obrazów stwierdził, że ma do czynienia z oryginałami Edelfelta. Kiedy prokurator w Boras zapoznał się z materiałem dowodowym profesora, zażądał nowego rozpatrzenia sprawy w sztokholmskim sądzie najwyższym. Ten zgodnie z oczekiwaniami eksperta podważył wyrok sprzed trzech lat. I tu by nastąpił zwrot, gdyby nie to, że zakwestionowane eksponaty trafiły za miliony do prywatnego kolekcjonera sztuki w Espoo. Obraz norweskiego rybaka spadł mu ze ściany i uległ uszkodzeniu. Dzieło zbadała ekspertka od Edelfelta w domu aukcyjnym Bukowski w Finlandii i dostrzegła na nim resztki sygnatury innego artysty. Podczerwień umożliwiła rozpoznanie liter Söd., a to naprowadziło na trop katalogu wydanego przez Bukowski w 1984 r. Z niego wynikało, że oba dzieła poszły na sprzedaż, ale nie jako obrazy Edelfelta, tylko Augusta Söderberga i Alfa Wallandera. Nabył je handlarz antyków, który sprzedał je z kolei spawaczowi.

Narracja nabiera znowu rozpędu, gdy Fin wyskrobuje obie sygnatury i maluje na nich podpis Alberta Edelfelta. Na początku 2013 r. zostaje wezwany na przesłuchanie i niespodziewanie przyznaje się do winy. Mówi, że sfałszował ponad 80 obrazów, w tym dwa wspomniane Edelfelta. Dlaczego to zrobił? Nie wiadomo. Może ruszyło go sumienie. Wszak podobno 40 proc. sztuki sprzedawanej na świecie to podróbki. Jeżeli fiński spawacz nie chciał się przyczynić do tego, by jego działalność powiększała liczbę krążących po różnych krajach imitacji, to można mu tylko pogratulować. Choć pewnie na takie konfesje jest i tak za późno.

W każdym razie spawacz okazał się nadzwyczaj sprawnym oraz pracowitym fałszerzem i ze wspólnikami nadał każdemu z podrobionych dzieł wiarygodną proweniencję.

Do tej pory eksperci w helsińskim Muzeum Sztuki Ateneum zbadali pod względem autentyczności 250 obrazów. Według policji kryminalnej na potrzeby śledztwa skonfiskowano liczne obrazy olejne i pastele sygnowane nazwiskiem Reidara Särestöniemi oraz dzieła Ilkki Lamminena. Pod lupą znalazły się także płótna innych wybitnych fińskich malarzy, takich jak Pekka Halonen, Akseli Gallen-Kallela i Helen Schjerfbeck.

Mężczyznę podejrzewa się także o kopiowanie Fernarda Legerin, Iliji Riepina, Iwana Szyszkina i Kandynsky´ego.

Proces w sprawie oszustw jeszcze nie ruszył. Prawdopodobnie jednak stanie się to w tym roku. Wiadomo tylko, że z uwagi na rozmach nielegalnej działalności będzie prowadzony w dwóch miastach: w Helsinkach i Tampere. Afera dotyczy ok. 150 zgłoszeń o przestępstwie i policja przesłuchała już 25 podejrzanych osób.

Obecnie plagiaty można tworzyć komputerowo i ostatnio IT umożliwiło stworzenie kopii dzieła Rembrandta. Dokonał tego zespół Microsoftu wraz z pracownikami Rembrandt House Museum w Amsterdamie. Jeżeli któremuś z twórców wpadnie do głowy powielić sukces prywatnie, to liczba falsyfikatów będzie tylko rosnąć. Nawet jeżeli powstaną tylko w ramach kampanii reklamowej.

Autorka jest dziennikarką, wieloletnią korespondentką „Rzeczpospolitej" w Szwecji

Autorowi falsyfikatów udało się wywieść w pole policję, prestiżowe domy aukcyjne i ekspertów sztuki. Plagiaty sprzedano także w Szwecji i prawdopodobnie we Francji za 16 mln euro.

Historia zaczyna się ponad 30 lat temu w Naantali, 17 km na północny zachód od Turku. Kierowca opla berlinga wraca ze Szwecji. Na tylnym siedzeniu auta przewozi obraz olejny przedstawiający rybaka naprawiającego sieć z syganturą A. Edelfelt. W bagażniku transportuje również pastelę „Koneser sztuki" z tym samym podpisem fińskiego mistrza.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Reksio z sekcji tajnej. W sprawie Pegasusa sędziowie nie są ofiarami służb
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Ideowość obrońców konstytucji
Opinie Prawne
Jacek Czaja: Lustracja zwycięzcy konkursu na dyrektora KSSiP? Nieuzasadnione obawy
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Prawne
Jakubowski, Gadecki: Archeolodzy kontra poszukiwacze skarbów. Kolejne starcie