Marek Domagalski: Epidemia to nie powód do zamykania sądów

Najnowszy rządowy projekt (kolejna tarcza)ratowania sprawności sądów każe zapytać, gdzie jest granica dla reformatorów Temidy, której by nie przekroczyli w pogoni za zmianami, nadwerężając standardy przejrzystego procesu.

Aktualizacja: 06.03.2021 09:13 Publikacja: 06.03.2021 00:01

Korytarz sądowy

Korytarz sądowy

Foto: Aleksandra Świder

Najnowsze propozycje zmian w kodeksie postępowania cywilnego polegają na tym, że na czas epidemii, którego końca niestety nie widać, ale także przez rok po jej zakończeniu sądy cywilne zasadniczo mają pracować zdalnie. Zanim ta technika na dobre ruszyła, już szwankuje i przedłuża w praktyce rozprawy, te mają się więc odbywać niejawnie. Czyli bez udziału stron, na podstawie dokumentów, choć zasadą cywilizowanego procesu, zagwarantowaną w konstytucji, jest jawny proces z bezpośrednim uczestnictwem stron, pokrzywdzonych i świadków.

Czytaj także: Koronawirus: Jak sądy radzą sobie w czasie pandemii? Ile czeka się na wyrok?

Nie dość tego: ktoś chciał wiedzieć, po co w procesach składy trzyosobowe orzekające zwłaszcza w drugiej instancji, skoro pracę tę może wykonać jeden sędzia. Najsmutniejsze jest uzasadnienie tego rozwiązania. W ocenie projektodawców w każdym przypadku może zostać przecież przeprowadzone postępowanie dowodowe z dokumentów, z opinii biegłych czy zeznań świadków na piśmie, co umożliwia sądowi zebranie pełnego materiału dowodowego.

Te ekstrapomysły uzasadniane są oczywiście zagrożeniem epidemiologicznym, jakie stwarzać mają sobie nawzajem trzy osoby zasiadające wspólnie w składzie sądu (choć nikt im nie każe siedzieć tuż obok siebie, w praktyce siedzą w pewnym dystansie, a urzędnicy sądowi nie pojawiają się w salach). Przede wszystkim jednak nie ma znaczenia – piszą autorzy ulepszeń – czy w sprawie orzeka jeden czy trzech sędziów.

To już niestety trąci absurdem, na który szkoda papieru. Przypomniało mi się zaś ze studiów, że w pewnym okresie Republiki Rzymskiej nie było odwołań, bo w ich sądach uważano, że obywatele rzymscy są równi wobec prawa, więc nie ma podstaw, by jedni (jako sędziowie) kontrolowali wyroki innych.

Prawda, jakie to było proste i jakie szybkie? Tylko ta nieszczęsna Konstytucja RP, która gwarantuje przynajmniej dwie instancje i jawne rozprawy, a wyjątki wąsko zakreśla. Epidemia tam nie jest wymieniona. Poza tym wyjątek nie może dotyczyć wszystkich spraw, czyli 13 mln rocznie. O tym już nie pomyślano.

Najnowsze propozycje zmian w kodeksie postępowania cywilnego polegają na tym, że na czas epidemii, którego końca niestety nie widać, ale także przez rok po jej zakończeniu sądy cywilne zasadniczo mają pracować zdalnie. Zanim ta technika na dobre ruszyła, już szwankuje i przedłuża w praktyce rozprawy, te mają się więc odbywać niejawnie. Czyli bez udziału stron, na podstawie dokumentów, choć zasadą cywilizowanego procesu, zagwarantowaną w konstytucji, jest jawny proces z bezpośrednim uczestnictwem stron, pokrzywdzonych i świadków.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Prawne
Prof. Pecyna o komisji ds. Pegasusa: jedni mogą korzystać z telefonu inni nie
Opinie Prawne
Joanna Kalinowska o składce zdrowotnej: tak się kończy zabawa populistów w podatki
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Przywracanie, ale czego – praworządności czy władzy PO?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Bieg z przeszkodami fundacji rodzinnych
Opinie Prawne
Isański: O co sąd administracyjny pytał Trybunał Konstytucyjny?