Dobrze jest mieć wyobraźnię jako towarzysza podróży, ale koniecznie trzeba wziąć rozsądek za przewodnika" – pisał w XVIII wieku Samuel Johnson. Obie te wzajemnie uzupełniające się kategorie są niezbędne także dla skutecznej działalności politycznej. Raz jeszcze przekonujemy się o tym w związku z ożywioną i ostrą debatą na temat stosunków polsko-niemieckich, zwłaszcza w kontekście dość niespodziewanego powrotu do kwestii reparacji za ogrom zniszczeń dokonanych przez Niemcy w okresie II wojny światowej.
Powracający problem
Ostatnia podobna dyskusja miała miejsce niemal równo 13 lat temu. 10 września 2004 r. bez głosu sprzeciwu Sejm przyjął uchwałę „w sprawie praw Polski do niemieckich reparacji wojennych oraz w sprawie bezprawnych roszczeń wobec Polski i obywateli polskich wysuwanych w Niemczech".
Jako przewodniczący podkomisji opracowującej tę uchwałę wskazywałem, iż jej intencją nie jest zaognianie stosunków polsko-niemieckich, ale ich poprawa poprzez usunięcie przyczyn pewnych napięć oraz uspokojenie wielu obywateli polskich wyrażających niepokój związany z działalnością niektórych środowisk w RFN. Wtedy bowiem wciąż aktywny był tzw. Związek Wypędzonych, kierowany przez deputowaną do Bundestagu Erikę Steinbach (CDU), propagujący ideę budowy w Berlinie Centrum przeciw Wypędzeniom, a rozmaite kroki podejmowało też tzw. Powiernictwo Pruskie. Ta ostatnia struktura zajmowała się m.in. losami „późnych przesiedleńców", którzy wyjechali z Polski w latach 70. i 80., a część z nich próbowała odzyskać majątki pozostawione szczególnie na Warmii i Mazurach.
Do określenia tamtej sytuacji, o czym mówiłem wówczas w Sejmie, wyjątkowo trafnie pasowała szachowa maksyma, iż „groźba jest silniejsza od ruchu". Apel w sprawie uzyskania od Niemiec reparacji już wówczas był niewykonalny, ale miał być swoistą odpowiedzią na absurdalne roszczenia wobec Polski. Obecnie – już od dawna – nie mamy do czynienia z tego rodzaju roszczeniami, jednak wspomniane powiedzenie pozostaje aktualne.
Doświadczenia historii
Nie wgłębiając się w dyskusje o różnicach między kontrybucjami a reparacjami i ich rodzajami, to zawsze chodzi o rekompensatę finansową za straty wyrządzone stronie zaatakowanej, szczególnie gdy jaskrawo złamano prawo międzynarodowe, np. konwencję haską. Początkowo konkretne warunki dyktowali zwycięzcy i dopiero traktat wersalski (1919–1920) wprowadził określone regulacje.