Rzeczpospolita: Jak pan przyjął prezydencką inicjatywę rozpoczynającą konsultacje konstytucyjne z „Solidarnością" w Gdańsku?
Włodzimierz Cimoszewicz, były premier, minister sprawiedliwości i szef MSZ: Jako kolejny dowód, że człowiek pełniący urząd prezydenta naszego kraju jest nierozumny i nieodpowiedzialny. Złożył przysięgę szanowania i obrony konstytucji, tymczasem wielokrotnie ją łamał, a od pewnego czasu powtarza publicznie kłamstwa na jej temat. Określanie obecnej konstytucji jako służącej elitom, a nie ludowi, jest nie tylko demagogią, jest łgarstwem. Nie znam żadnej konstytucji w żadnym kraju, która byłaby opracowana i przyjęta w bardziej demokratycznej, otwartej i inkluzywnej procedurze niż nasza. Trzy lata pracy komisji konstytucyjnej przy otwartej kurtynie, rozpatrzenie wszystkich zgłoszonych projektów, dopuszczenie do głosu wszystkich zainteresowanych, wreszcie aprobata społeczna wyrażona w referendum. Jako nieliczna w świecie, nasza konstytucja daje każdemu obywatelowi, a więc owemu „ludowi", prawo do skargi konstytucyjnej. Podaję tylko jeden przykład, żeby pokazać, że katalog i gwarancje praw i wolności są w polskiej konstytucji wyjątkowo pełne.
Czyli nie czas na zmianę ustawy zasadniczej, którą prezydent określa mianem przejściowej?
Określanie jej mianem przejściowej prowokuje do pytania: między czym a czym? Czy czasem nie między zamordyzmem i zamordyzmem? Pan Duda nie przywiązuje żadnego znaczenia do jednej z naczelnych wartości państwowych, jaką jest stabilność państwa i pewność prawa. Najważniejsza ustawa jest dla niego zabawką w jego grze politycznej.
Czego pan się spodziewa po prezydenckiej debacie i samym referendum?