Wybory zmienią układ sił w obozie władzy, a nie tylko w ramach opozycji. To może sprawić, że obecni koalicjanci w ramach Zjednoczonej Prawicy stracą na znaczeniu, zwłaszcza jeśli wynik PiS będzie bardzo wysoki. W każdym wypadku zmiany w partii, odejście wielu znanych polityków do Brukseli i pojawienie się wielu nowych działaczy młodego pokolenia sprawiają, że jesienią Klub PiS w Sejmie będzie inny niż teraz. To będzie miało swoje konsekwencje.
Zjednoczona Prawica finalizuje obecnie układanie list wyborczych. We wtorek pracował nad nimi Komitet Polityczny, ale jak już zapowiedzieli politycy PiS, ich ostateczny kształt poznamy w przyszłym tygodniu. Do tej pory prezes PiS Jarosław Kaczyński ujawnił tylko 41 liderów list. 25 z nich to osoby, które nigdy wcześniej „jedynkami" nie były. „Jedynki" to zarówno młodzi politycy, jak i rozpoznawalni ministrowie. Taka mieszanka młodości i doświadczenia będzie też na pełnych listach. W lipcu 2018 roku w wywiadzie dla „Sieci" prezes PiS zapowiadał zresztą, że za pomocą kandydatów na posłów lub senatorów partia będzie odwoływać się do nowych środowisk.
To wszystko sprawi, że PiS i cała Zjednoczona Prawica po wyborach się przekształcą, do głosu dojdą nowi ludzie i postacie mniej eksponowane na starcie rządów w 2015: młodsze i mniej „tradycyjne dla PiS". Z polityki ma odejść Krystyna Pawłowicz, wielu rozpoznawalnych polityków tej partii jest teraz w Brukseli. Interesujące staje się też pytanie o układ sił wewnątrz. Po wyborach w 2015 roku kluczową rolę w utrzymaniu większości w Sejmie mieli koalicjanci – Solidarna Polska i Porozumienie Jarosława Gowina i ich „szable" wchodzące w skład Klubu PiS.
Im wyższe jednak zwycięstwo PiS, im wyższa będzie ponowna samodzielna większość, tym ich rola i znaczenie będzie spadać. I odwrotnie: jeśli większość PiS będzie na włosku, tym większe wtedy znaczenie będzie partii Gowina i Ziobry oraz ich parlamentarzystów. To zaś powoduje, że dla sojuszników PiS optymalnym politycznie rozwiązaniem będzie odtworzenie wyniku podobnego z 2015 roku. Wtedy nadal będą języczkiem u wagi. Oczywiście nawet po hipotetycznym wysokim zwycięstwie skład Zjednoczonej Prawicy nie ulegnie zmianie, by nie psuć wrażenia „gry skrzydłami", na których są Ziobro i Gowin, odwołujący się do całego spektrum elektoratu. Zwłaszcza w sytuacji, w której celem Zjednoczonej Prawicy jest sięgnięcie do nowych grup wyborców w dalszej perspektywie, a zwłaszcza tych z dużych miast. Wprost mówi o tym wicepremier Gowin.
Ale nowy układ sił i potencjał polityczny sojuszników będzie miał wpływ na rozdanie tek ministerialnych, stanowisk, przełożenie na agendy rządowe, spółki Skarbu Państwa i tak dalej. Dlatego nie jest to tylko kwestia czysto akademicka. I niesie też odpowiedź na pytanie, jaki może być rząd Zjednoczonej Prawicy na II kadencję. Niemal na pewno odmłodzony, w którym większą rolę odgrywają politycy na wiceministerialnych stanowiskach i ministrowie młodszego pokolenia.