Talaga: Polska wnosi do Unii twardą siłę

Podczas warszawskiej wizyty prezydenta Trumpa możemy się spodziewać pochwał za osiągnięcie poziomu 2 proc. PKB na obronę i ambitny plan zwiększania ich do 2,5 proc. Być może usłyszymy także obietnicę utrzymania, a może nawet zwiększenia, amerykańskiego zaangażowania militarnego. Bardzo nam na nim zależy.

Aktualizacja: 28.06.2017 19:07 Publikacja: 27.06.2017 19:46

Talaga: Polska wnosi do Unii twardą siłę

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak

W tym samym czasie jednak zawiązuje się europejska wspólnota obronna, której nie wolno lekceważyć. To jedyna nowa inicjatywa mogąca połączyć wszystkich członków Unii Europejskiej. Jedyna, w której Polska może iść w integracyjnej awangardzie.

Podstawą bezpieczeństwa są własne zdolności obronne oraz NATO. Nie powinniśmy wchodzić w żadną współpracę, która by osłabiała te filary. Stąd właśnie brał się sceptycyzm, dzielony z Brytyjczykami, co do wspólnej obrony europejskiej. Wielka Brytania jednak wychodzi z Unii Europejskiej, a polski alians z państwami Międzymorza nijak nie zastąpi porządnie prowadzonej europejskiej rozgrywki, w której nie mamy już sojuszników.

Europejska obronność nie musi być konkurencją dla paktu, ponadto trudno dziś wskazać inną inicjatywę UE bliską sercu Francji, Niemcom i Włochom, w której Polska chciałaby z zaangażowaniem uczestniczyć. Polityczny pragmatyzm każe nam przyłączyć się do niej.

Moc europejska, ale jaka?

Dotychczasowe dokonania Unii w zakresie obronności nie imponują. Największym są europejskie grupy bojowe, które nigdy nie zostały użyte i nie ma pewności, czy w ogóle nadają się do wyznaczonych im misji. Nic dziwnego, że w zgodnym rozumieniu państw członkowskich i instytucji unijnych potrzebne są reformy, które zmieniłyby ten stan rzeczy. Unia przymierza się do konsolidowania wysiłku obronnego na trzech płaszczyznach. Pierwsza to badania i rozwój, druga – produkcja i zakupy sprzętu, trzecia – realne zdolności bojowe.

Polska nie ma wiele do zaoferowania, jeśli chodzi o ośrodki badawcze czy produkcyjne, ale możemy wejść w niektóre projekty, np. niemiecko-francuskie konsorcjum mające na celu budowę czołgu nowej generacji, choć jest to inicjatywa dwustronna, a nie unijna. W wypadku konsolidacji przemysłu obronnego bylibyśmy raczej biorcą niż dawcą, co oznaczałoby zdominowanie nas przez bardziej doświadczonych partnerów. Jest to jednak spore pole do popisu, jeśli chodzi o siłę czystą militarną.

Jednym z pomysłów integracyjnych UE jest tzw. stała europejska współpraca strukturalna (PESCO), która ma stworzyć docelowo unijne siły reagowania kryzysowego, czyli coś w rodzaju korpusu interwencyjnego. Nie muszą być one w żaden sposób konkurencyjne wobec paktu północnoatlantyckiego, bowiem byłyby przeznaczone do interwencji na niskim poziomie intensywności walk, takich jak choćby te w Mali czy Czadzie, NATO zaś przygotowywałoby się do pełnowymiarowego konfliktu z równorzędnym przeciwnikiem.

Ekspedycje popłaciły

Polska posiadła niemałe kompetencje w interwencjach o niskiej intensywności, by wspomnieć nasz udział w operacjach w Iraku i Afganistanie, ale także unijnej misji w Czadzie. Po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE będziemy wręcz najbardziej doświadczonym państwem członkowskim w tym zakresie – zaraz po Francji. To wartość trudna do przecenienia i bardzo pożądana w unijnej obronności.

Obecny polski wysiłek idzie wprawdzie w odbudowę zdolności do prowadzenia konwencjonalnej wojny obronnej, zaniechaliśmy zamorskich interwencji (i bardzo dobrze), ale możemy bez szkody dla naszego potencjału uczestniczyć w ewentualnych misjach wojskowych UE „wypożyczając" nasze siły specjalne. To kilka tysięcy znakomicie wyszkolonych i wyposażonych żołnierzy w pięciu jednostkach na tyle elastycznych, by mogły operować tak pod egidą NATO, jak i UE.

Kiedy oddamy do dyspozycji Unii elitę polskiej armii, trudniej będzie krytykom dalej oskarżać nas o integracyjną wstrzemięźliwość. Taki ruch wzmocni Polskę politycznie, a naszej obronności nie zaszkodzi.

Autor jest dyrektorem ds. strategii Warsaw Enterprise Institute, doradcą firm zbrojeniowych

W tym samym czasie jednak zawiązuje się europejska wspólnota obronna, której nie wolno lekceważyć. To jedyna nowa inicjatywa mogąca połączyć wszystkich członków Unii Europejskiej. Jedyna, w której Polska może iść w integracyjnej awangardzie.

Podstawą bezpieczeństwa są własne zdolności obronne oraz NATO. Nie powinniśmy wchodzić w żadną współpracę, która by osłabiała te filary. Stąd właśnie brał się sceptycyzm, dzielony z Brytyjczykami, co do wspólnej obrony europejskiej. Wielka Brytania jednak wychodzi z Unii Europejskiej, a polski alians z państwami Międzymorza nijak nie zastąpi porządnie prowadzonej europejskiej rozgrywki, w której nie mamy już sojuszników.

Pozostało 80% artykułu
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej