Podniesienie przez Jarosława Kaczyńskiego tematu LGBT to dobry ruch polityczny?
To jest reakcja na lewicową ofensywę w wykonaniu Roberta Biedronia i prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. Reakcja chłodno wykalkulowana i bardzo zręczna w kategoriach międzypartyjnej rozgrywki. Opiera się na silnym dość konserwatyzmie większości Polaków i sceptycyzmie wobec agendy ruchów LGBT.
Ale jest przekonanie, że Polska się liberalizuje.
To prawda, ale poparcie dla tej agendy nadal jest mniejszościowe. Na tym polegają konflikty polityczne, że jest grupa popierająca pewne rozwiązania i grupa, która mu się sprzeciwia. Dobry spektakl przewiduje role dla oponentów głównych bohaterów w teatrze politycznym, oczywiście najlepiej, gdy przeciwnicy są względnie słabi. Kaczyński nie zamierza oczywiście przekonać zwolenników LGBT. Zamierza zmobilizować swój elektorat sprzeciwiający się tym pomysłom. Polska rzeczywiście się liberalizuje: mamy najszybciej rosnący w ostatnim czasie wskaźnik laicyzacji, wzrost poparcia dla niektórych propozycji lewicowych, ale to nadal jest mniejszość. Dla Kaczyńskiego ruch Trzaskowskiego to wspaniały prezent. Rozumiem Biedronia, on walczy o rząd dusz na lewicy. Ale trudno mi pojąć, co robi Rafał Trzaskowski i dlaczego tęczę uczynił znakiem rozpoznawczym pierwszych 100 dni swojej prezydentury.
To, co robi Kaczyński, jest moralnie w porządku?