Czy dyskusja, jaka się rozwinęła wokół tematu LGBT, jest dobrym paliwem napędowym w kampanii wyborczej?
Taka dyskusja może być dobry paliwem tylko dla bardzo konserwatywnych wyborców, którzy nie interesują się tą kwestią i bezkrytycznie przyjmą przekaz o zagrożeniu zawarty w słowach wypowiadanych przez polityków Prawa i Sprawiedliwości. To, co robi partia rządząca, to nie jest zwykłe odniesienie się do kwestii LGBT. Poprzez pewne konotacje, łączenie tego tematu z rzekomym zagrożeniem dla dzieci politycy starają się stworzyć atmosferę strachu. Natomiast krąg odbiorców, dla których to będzie skuteczne paliwo, jest nieduży, ponieważ w tej chwili świat jest coraz bardziej otwarty na wszystkich, także osoby homoseksualne. Większość wyborców wie, że na świecie są wprowadzane różnego rodzaju regulacje, że są małżeństwa jednopłciowe i że Polska staje się coraz dziwniejszym wyjątkiem. To może być skuteczne tylko dla wąskiego grona bardzo konserwatywnych, bezkrytycznych wyborców. Natomiast może być przeciwskuteczne w stosunku do osób, które są „łowione" przez partie, a które się wahają.
Debata na ten temat będzie miała realny wpływ na wynik jesiennych wyborów?
Wydaje mi się, że nie. Do wyborów parlamentarnych jest jeszcze sporo czasu. To jest raczej próba powstrzymania dyskusji na inny temat. Do wyborów europejskich, które są najbliżej, chodzą najczęściej mieszkańcy wielkich miast, a do nich ta retoryka, która miałaby wskazywać zagrożenie ze strony LGBT, zupełnie nie trafia.
Czy ten temat może zaostrzyć atmosferę polityczną?