Paweł Kowal: Nowe poważne kłopoty Unii Europejskiej

Strach przed uchodźcami i koronawirusem rządzi dziś Wspólnotą.

Publikacja: 03.03.2020 21:00

Paweł Kowal: Nowe poważne kłopoty Unii Europejskiej

Foto: AFP

Recep Tayyip Erdogan rozpoczyna swoją nową grę z Zachodem, a metodą raz jeszcze jest dociskanie państw Unii Europejskiej wizją najazdu uchodźców. Premier Turcji w ostatnim czasie powrócił do starych rewizjonistycznych tonów, z których najgłośniejszy brzmi prosto i zrozumiale: zadaniem Turków jest odbudować wielkie Imperium Osmańskie, a nie cieszyć się granicami ustalonymi po I wojnie światowej. To niejedyny sygnał płynący z Ankary, który powinien stanowić światło alarmowe dla państw Unii Europejskiej i szczerzej, Zachodu.

I nie chodzi tylko o polityczne romanse władz tureckich z Moskwą. Władze tureckie prowadzą ofensywę przeciw wojskom Baszszara al-Asada w syryjskim Idlibie, jednocześnie oświadczyły, że nie będą już zatrzymywać na terytorium Turcji syryjskich uchodźców. Konserwatywnemu premierowi Grecji Kyriakosowi Micotakisowi nie pozostało nic innego, jak ogłosić, że Grecja będzie broniła zewnętrznej granicy UE i ostrzec uchodźców przed próbami nielegalnego, a szczególnie siłowego przekraczania granicy. Z jednej strony władze greckie zorganizowały manewry pokazujące pełną gotowość do obrony przed uchodźcami, z drugiej mieszkańcy Lesbos spalili pusty ośrodek dla uchodźców, żeby zademonstrować bezwzględne wsparcie dla greckich władz.

Syryjski imigrant zmarł od kul greckiej straży granicznej, dziecko utonęło, wypadając z pontonu. Opinią publiczną Zachodu niebawem rządzić będą tragiczne obrazki. Turecki przywódca doskonale rozumie mechanizmy zachodniej demokracji. Wpuszczenie uchodźców do UE to szansa na wielką awanturę. Wystarczy tylko, żeby media przez kilka dni pokazywały obrazki z granicy, a zaczną się ostre spięcia pomiędzy państwami członkowskimi oraz gorące dyskusje wewnętrzne praktycznie w każdym z państw, których tematem będzie, jak postępować z uchodźcami. W krajach unijnych, w których trwają kampanie wyborcze, jak prezydencka w Polsce, niebawem może się okazać, że temat uchodźców jest jednym z najgorętszych.

Najważniejsze figury unijne (szefowie Komisji Europejskiej, Rady i PE) wybierają się do Grecji, żeby demonstrować, że Unia nie zostawia Grecji wobec tak fatalnego położenia, skazanej na naciski premiera Turcji. Polityka.

Druga sprawa, która staje się problemem w skali Unii, to koronawirus. Panika wdarła się do kilku poważnych krajów. Sytuacja we Włoszech jest niestabilna – szczególnie na północy. Włochy od lata są pogrążone w praktycznie permanentnym kryzysie, który zresztą jest widoczny gołym okiem poza głównymi turystycznymi centrami Italii. A to właśnie turystyka stanowi jedną z najważniejszych gałęzi włoskiej gospodarki. Skutki strachu przez chińskim wirusem przede wszystkim uderzają w turystykę. Ten strach pojawia się też jako jeden z głównych problemów we Francji. Wedle danych ministerstwa zdrowia wirus został potwierdzony w 12 z 13 francuskich regionów. Zarażonych jest 130 osób, z czego trzy zmarły. Prezydent Francji odwołuje zagraniczne spotkania, zamykane są najważniejsze muzea jak Luwr, odwoływane imprezy i większe zgromadzenia.

Nietrudno być prorokiem, by przewidzieć, że Unię czekają poważne problemy, jeśli skumuluje się strach przed uchodźcami, piekło ostrych kłótni politycznych, co z nimi począć i panika przed koronawirusem, dodatkowo uzupełnione przez realne straty wielkich i wrażliwych gospodarek opartych w dużej mierze na turystyce: włoskiej i francuskiej.

Oczywiście na tym etapie nie da się dokładnie oszacować skali problemu. Można powiedzieć tylko tyle: dzisiaj wystarczą polityczne deklaracje. Dobrym pomysłem jest wizyta unijnych przywódców w Grecji, przydałyby się wyraźne gesty wobec Włochów. To jest moment na polityczną inicjatywę państw, których problemy uchodźców i wirusa dotyczą w mniejszym stopniu. Niemniej jeśli uchodźców przybędzie, a liczba chorych wzrośnie może nastąpić niebawem wielkie „sprawdzam" europejskiej solidarności, które tym razem nie będzie się rozstrzygało w politycznych gabinetach, tylko na ulicach europejskich miast. W państwach na południu kontynentu ludzie będą zadawać sobie pytania, na ile unijne procedury, środki finansowe dają im więcej bezpieczeństwa, populiści dostaną nowe paliwo do walki z ideą jedności europejskiej, w sieci odezwą się farmy wszelkich możliwych trolli karmionych przez wrogów Unii.

Oby wtedy unijni przywódcy mieli więcej do zaoferowania niż tylko wizyty wsparcia.

Autor jest prof. politologii,

posłem KO

Recep Tayyip Erdogan rozpoczyna swoją nową grę z Zachodem, a metodą raz jeszcze jest dociskanie państw Unii Europejskiej wizją najazdu uchodźców. Premier Turcji w ostatnim czasie powrócił do starych rewizjonistycznych tonów, z których najgłośniejszy brzmi prosto i zrozumiale: zadaniem Turków jest odbudować wielkie Imperium Osmańskie, a nie cieszyć się granicami ustalonymi po I wojnie światowej. To niejedyny sygnał płynący z Ankary, który powinien stanowić światło alarmowe dla państw Unii Europejskiej i szczerzej, Zachodu.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Publicystyka
Wybory samorządowe to najważniejszy sprawdzian dla Trzeciej Drogi
Publicystyka
Marek Migalski: Suwerenna Polska samodzielnie do europarlamentu?
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Zamach pod Moskwą otwiera nowy, decydujący etap wojny
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Donalda Tuska na 100 dni rządu łatwo krytykować, ale lepiej patrzeć w przyszłość
Publicystyka
Estera Flieger: PiS choćby i z Orbánem ściskającym Putina, byle przeciw Brukseli