W Unii nie chcą jednolitych podatków

Bruksela naciska na harmonizację podatkową. Wielu rządom to się jednak nie opłaca.

Aktualizacja: 04.01.2017 12:28 Publikacja: 03.01.2017 19:33

Jean Claude-Juncker obiecał krucjatę przeciw unikaniu podatków. Słowa dotrzymuje.

Jean Claude-Juncker obiecał krucjatę przeciw unikaniu podatków. Słowa dotrzymuje.

Foto: AFP, Frederick Florin

Korespondencja z Brukseli

W pozbawionym wydarzeń pierwszym tygodniu nowego roku szerokim echem w mediach odbiła się ujawniona przez międzynarodowe konsorcjum dziennikarzy śledczych i brytyjski dziennik „The Guardian" kolejna europejska afera podatkowa. Tym razem wyciekły tajne notatki ze spotkań ministrów finansów UE, które pokazywały, jak w przeszłości premier i minister finansów tego kraju Jean-Claude Juncker przeciwstawiał się przepisom, których celem miało być zwalczanie nieuczciwej konkurencji podatkowej.

Juncker w nowej roli

Afera jest fatalna dla reputacji Komisji Europejskiej, na której czele stoi teraz Juncker. Ale szczerze mówiąc, niczego nowego się z niej nie dowiedzieliśmy.

To, że Juncker przez lata blokował inicjatywy, które mogłyby pozbawić zysków jego kraj, słynący z liberalnych rozwiązań podatkowych, wiadomo było od zawsze. Zresztą ówczesny premier Luksemburga wcale się z tym nie krył i gdy dochodziło do głosowań w unijnej Radzie, weto Wielkiego Księstwa było czytelne. Juncker bronił po prostu interesów swojego kraju. Czego innego można oczekiwać od szefa rządu?

Najnowsze doniesienia wielkiej wartości faktograficznej zatem nie mają, poza kreowaniem atmosfery „przecieków" i „tajnych notatek". I słusznie rzecznik Komisji Europejskiej Margaritis Schinas nazwał je odgrzewanym kotletem. Przypomnijmy, że Junckerowi te właśnie sprawy wyciągnięto w kampanii wyborczej na przewodniczącego Komisji w 2014 r., pierwszej tak przejrzystej, w której wiadomo było, kto jest kandydatem, i można go było dokładnie prześwietlić.

Stanowisko szefa Komisji Luksemburczyk piastuje od 1 listopada 2014 r., a już 6 listopada wybuchła kolejna wielka afera Luxleaks, w której ujawniono setki porozumień zawieranych przez rząd Luksemburga z międzynarodowymi korporacjami. Ich celem było unikanie podatków w różnych krajach UE i płacenie ich po znacznie zaniżonej stawce w księstwie. Juncker przetrwał ten kryzys, nie podał się do dymisji, wytłumaczył przed Parlamentem Europejskim i obiecał krucjatę przeciwko takim praktykom. I słowa dotrzymał.

Można go więc dziś krytykować za system, który w przeszłości współtworzył w Europie. Trzeba mu jednak oddać honor i przyznać, że w swojej nowej roli jest uczciwy i zdeterminowany.

Ona od nadużyć, on od zmiany przepisów

Zadanie walki z procederem unikania podatków Juncker powierzył dwójce komisarzy, w których szczere intencje nikt nie wątpi. Margrethe Vestager, duńska komisarz ds. konkurencji, od początku swojego mandatu bezkompromisowo tropi przypadki prezentów podatkowych oferowanych wielkim korporacjom. Czasem nawet przesadnie, jak choćby żądając od Apple zwrotu rządowi Irlandii 13 mld euro niezapłaconych od 1991 r. podatków.

Prowadzi też postępowania przeciwko rządom Luksemburga, Holandii i Belgii, zażądała również od członków UE wszystkich schematów podatkowych, żeby ocenić ich zgodność z unijnym prawem.

Zadaniem Dunki jest wyszukiwanie nadużyć i karanie winnych. Ale nie wszędzie da się to łatwo ustalić, dlatego potrzebna jest zmiana prawa i większa jawność podatkowa. Za tę drugą część planu, która wymaga zmiany unijnych przepisów, odpowiada Francuz Pierre Moscovici, komisarz ds. podatków.

Jego intencje też są jasne: Francja jako kraj zagrożony przez eurosceptyków bardzo nalega na zdecydowane działania w walce z procederem omijania podatków, żeby pokazać, że Unia troszczy się o przeciętnego podatnika.

Firmy do spowiedzi

I Moscovici plan Junckera realizuje. Komisja zaproponowała już w styczniu 2016 r. pakiet, który określał zasady rozliczania się poszczególnych spółek w ramach korporacji i ograniczył możliwość zaliczania długu do kosztów, tak żeby skończyć z nadmierną praktyką zaniżania dochodów przez kreowanie sztucznych zobowiązań w ramach korporacji.

W styczniowym pakiecie Bruksela zdecydowała, że firmy ponadnarodowe mają ujawniać informacje podatkowe z rozbiciem na poszczególne kraje UE, ale tylko urzędom skarbowym, bez obowiązku ich upubliczniania.

W kwietniu natomiast pojawiła się kolejna propozycja – nowelizacji dyrektywy w sprawie sprawozdań finansowych dla firm ponadnarodowych o obrotach przekraczających 750 mln euro rocznie. Na ogólnie dostępnej stronie internetowej, w sposób zrozumiały, będą one musiały przedstawić siedem kategorii informacji: prowadzona działalność, liczba zatrudnionych, całkowite obroty netto, zysk przed opodatkowaniem, należny podatek, zapłacony podatek i zakumulowany zysk.

To zestaw informacji do ujawnienia identyczny jak w propozycji styczniowej. Tyle że tym razem Komisja Europejska zaproponowała, aby je upubliczniać, a nie tylko przekazywać urzędom skarbowym.

W praktyce nowe wymogi miałyby objąć 6 tys. korporacji, które odpowiadają za 90 proc. wpływów z CIT.

Te propozycje nie są oczywiście efektem dobrego serca Junckera. Wynikają częściowo z zobowiązań międzynarodowych, które powzięto po kryzysie gospodarczym i fali społecznego oburzenia na wielkie korporacje. Drugą przyczyną były ujawniane przez dziennikarzy afery: najpierw Luxleaks (dotycząca firm), potem Panama Papers (dotycząca osób fizycznych).

Bruksela postanowiła skorzystać z okazji i społecznego przyzwolenia, mając nadzieję, że rządy zgodzą się na jej propozycje. Częściowo odniosła sukces, bo zmusiła do współpracy raje podatkowe. A 1 stycznia 2017 r. wszedł w życie (blokowany przed laty m.in. przez Luksemburg pod wodzą Junckera) obowiązek wymiany informacji o oferowanych korporacjom schematach podatkowych. Jednak unijne rządy nie zgadzają się na ich upublicznianie, szczegóły poznają tylko urzędy skarbowe.

Każdy walczy, jak potrafi

Ten połowiczny tylko sukces nie powinien dziwić. Wielu krajom w UE harmonizacja podatkowa się nie opłaca. I nie należy tylko wytykać palcem Luksemburga, bo zaawansowaną inżynierię podatkową stosują też Holandia, Belgia, Irlandia czy Wielka Brytania.

Nie zawsze są to schematy nielegalne i prawdopodobnie śledztwa Komisji doprowadzą do tego, że rządy udoskonalą swoją ofertę. Generalnie specjalizują się w niej raczej kraje starej Unii. Nowe państwa członkowskie nie mają takiego know-how, walczą więc w inny sposób: oferując niskie stawki podatkowe. Pierwsza dziesiątka państw UE z najniższą stawką CIT to prawie wyłącznie kraje Europy Środkowo-Wschodniej. Ze starej Unii jest tam tylko Irlandia.

Warto o tym pamiętać, gdy wołamy o harmonizację podatków w UE i zakaz stosowania indywidualnych rozwiązań dla firm. W odpowiedzi możemy usłyszeć, że nieuczciwą konkurencją są też niskie stawki CIT, która prowadzą do delokalizacji w ramach Unii. Firmy przenoszą produkcję w miejsca, gdzie danina dla państwa jest niższa.

Tak naprawdę harmonizacja podatków w Unii nikomu się nie opłaca. Każdy walczy o dochody z CIT tak jak potrafi i w sposób, jaki jest akceptowalny dla jego obywateli.

Korespondencja z Brukseli

W pozbawionym wydarzeń pierwszym tygodniu nowego roku szerokim echem w mediach odbiła się ujawniona przez międzynarodowe konsorcjum dziennikarzy śledczych i brytyjski dziennik „The Guardian" kolejna europejska afera podatkowa. Tym razem wyciekły tajne notatki ze spotkań ministrów finansów UE, które pokazywały, jak w przeszłości premier i minister finansów tego kraju Jean-Claude Juncker przeciwstawiał się przepisom, których celem miało być zwalczanie nieuczciwej konkurencji podatkowej.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej