Platforma Obywatelska, a szerzej Koalicja Obywatelska, stoi przed koniecznością restartu swojej kampanii prezydenckiej. W warstwie politycznej i partyjnej dobra forma Borysa Budki w Sejmie czy np. kontrole poselskie posłów KO dotyczące głosowania korespondencyjnego mogły mieć efekt. Pozostaje jednak kwestia kampanii. Ta formalnie zaczyna się na nowo i Platforma chce podjąć decyzję dotyczącą kandydata lub kandydatki po tym, jak jasne będzie, w jakiej formie odbędzie się ponowne głosowanie. To rozsądna taktyka.

PO będzie chciała zrestartować kampanię albo z Małgorzatą Kidawą-Błońską, albo z kimś nowym. Być może np. Rafałem Trzaskowskim. Restart jest konieczny, bo oddanie prezydenckiej gry to tylko zyski dla Szymona Hołowni i Władysława Kosiniaka-Kamysza, co doskonale widać w sondażach prezydenckich. To będzie trudny proces, ale dla partii Borysa Budki jest egzystencjalną koniecznością. Na jej korzyść działa fakt, że wybory 10 maja faktycznie się nie odbyły, co PO może pokazywać swoim wyborcom jako sukces. Na niekorzyść – konieczność wytłumaczenia zmiany, jeśli do niej dojdzie.

Ale już też widać, że w grę wchodzi czynnik wewnętrzny. Bo już we wtorek rano, gdy Sejm dopiero szykował się do pracy nad zmianami w prawie wyborczym, były lider PO Grzegorz Schetyna jednoznacznie stwierdził, że Małgorzata Kidawa-Błońska nie zostanie zmieniona i ma „silny mandat” do ponownego kandydowania. To kolejna wypowiedź Schetyny o Kidawie-Błońskiej, która wywołała zdumienie lub – jak relacjonują nasi rozmówcy – wręcz wściekłość w klubie KO. Rośnie przekonanie, że były szef partii mówi o kandydatce to, co jest mu wygodne, wtedy gdy jest mu wygodne politycznie. Gdy szło źle – odciął się od „ojcostwa” tej kandydatury (29 kwietnia, Polsat News). Wcześniej mówił, że jeśli wybory zostaną przesunięte, to „wszystko się otworzy” (27 marca, RMF FM). A jak wynika z naszych relacji, na posiedzeniu klubu KO jego sojusznicy wskazywali w pewnym momencie, że KO powinna uczestniczyć w wyborach 23 maja. A jeszcze wcześniej – w ubiegłym roku forsował Jacka Jaśkowiaka w niepotrzebnych partii prawyborach. We wrześniu 2019 postawił na Kidawę-Błońską, gdy potrzebny był jednoznaczny przełom w kampanii KO do Sejmu.

Jednak Platforma musi mieć swobodę decyzji i oceny tego, co robić dalej. Czy zmieniać kandydatkę, czy restartować jej kampanię. Co będzie bardziej opłacalne i wykonalne, a co nie. PO musi mieć przynajmniej szansę podjęcia dobrej dla siebie decyzji, by szanse na restart były jak największe. A to oznacza, że nie może mieć przez nikogo związanych rąk. A w PO kolejne słowa Schetyny – jak słyszymy – są coraz częściej odbierane jako świadome narażanie partii.