Drugim jest poparcie ludowców. Tylko jedna trzecia wyborców PSL zagłosowała na Koalicję Europejską. Część została w domach, a pozostali najwyraźniej zagłosowali na PiS. Wreszcie trzecim składnikiem sałatki jest wynik Wiosny Biedronia. Przejęła połowę elektoratu Nowoczesnej i co piątego wyborcę lewicy. Podsumowując: PiS dostało w miastach mniej więcej tyle, ile miało w 2015 r., natomiast na wsi zdobyło o jedną piątą głosów więcej. Koalicja Europejska zgarnęła połowę elektoratu Nowoczesnej, trzy czwarte wyborców lewicy, jedną trzecią PSL i oczywiście sympatyków PO. Co się stało z wyborcami Kukiz'15? Trudno powiedzieć. W rozkładzie elektoratów widać wyraźną wyrwę po Kukizie. Był to elektorat niecharakterystyczny, wyrównany, więc trudny do odnalezienia.
Wyborców Kukiz'15 nie przejęła po prostu Konfederacja?
Wyborców Konfederacji jest tylu, ilu było wyborców Janusza Korwin-Mikkego i Ruchu Narodowego pięć lat temu, czyli około 600 tys. Natomiast wyborców Kukiza w 2015 roku było 1,3 mln. Nie widać więc uzasadnienia dla przypuszczeń, że znaczna część wyborców Kukiza przepłynęła do Konfederacji. Raczej skłaniałbym się do tezy, że grupa zwolenników Korwin-Mikkego jest na tyle charakterystyczna i łowiona tak specyficznymi kanałami, że może nie przenikać się z innymi elektoratami.
Wróćmy do mobilizacji poszczególnych grup. Jakie zadziałały tu mechanizmy?
Gdy porównywałem sondaże z ostatnich miesięcy, prowadzone równolegle w wyborach sejmowych i europejskich, dostrzegłem, że z elektoratu opozycyjnego najmniejszy entuzjazm w stosunku do Koalicji Europejskiej przejawiali wyborcy PSL i prawego skrzydła PO. A wiemy, że zaangażowanie w wyborach jest związane z entuzjazmem grup, które ja osobiście nazywam wyborcami alfa. To wyborcy, którzy są zainteresowani sprawami publicznymi i zawsze idą głosować. Z nimi konsultują się wyborcy beta, którzy wiedzą, że wypada głosować, ale niespecjalnie wiedzą, na kogo. Jednym z elementów takiej konsultacji jest poziom entuzjazmu wyborców alfa. Gdy mówią: „jasne, oczywiście, to najlepszy kandydat", wówczas konsultacje mają wymierny efekt. Natomiast przy braku entuzjazmu trudno jest kogokolwiek przekonać. Widoczny w badaniach dystans do KE wyborców PSL i prawego skrzydła PO przełożył się na dużo mniejszą mobilizację poszczególnych grup.
Zgadza się więc pan z tezą Romana Giertycha i Władysława Kosiniaka-Kamysza, że KE za bardzo przechyliła się w lewo?