Zawarte w Ewangelii wg św. Mateusza wiadomości o Mędrcach ze Wschodu, którzy przybyli oddać hołd Jezusowi, są bardziej niż skromne, tymczasem pana najnowsza książka przedstawia ich historię na ponad 500 stronach. W jaki sposób udało się panu zgromadzić tak szczegółowe informacje na ich temat?
Biblijna opowieść o Mędrcach ze Wschodu została zawarta zaledwie w 12 wersetach, ale wokół tego krótkiego ewangelicznego opowiadania narosło wiele chrześcijańskich legend. Wyobraźnia ludzka dodawała do tej historii kolejne barwne szczegóły, które znajdziemy w licznych apokryfach. Wiele elementów tej opowieści, które współcześnie przyjmujemy jako oczywiste, nie znajduje żadnego potwierdzenia w Ewangelii i pochodzi z późniejszych legend. Warto na przykład wspomnieć, że Mateusz nie pisał wcale o Trzech Królach, ale o „Magach ze Wschodu". Ewangelia nie precyzuje nawet ich liczby, choć wspomina o trzech darach, które dali Dzieciątku. Niektórzy więc wyciągnęli wniosek, że było ich trzech, choć równie dobrze mogło być ich więcej. Z Ewangelii nie poznamy również ich imion, które pochodzą ze znacznie późniejszej tradycji. Na przestrzeni lat podawano zresztą bardzo różne imiona, jakie mogli nosić. Na przykład według syryjskiego utworu „Grota Skarbów" z VI–VII wieku do Betlejem przybyli: Hormizdad, Azregad i Perozdad. W tradycji ormiańskiej spotykamy imiona: Kagpha, Badadilma i Badadakharida. Apokryficzna „Opowieść o Magach" twierdzi, że do Jezusa przybyło aż dwunastu Mędrców o imionach: Zaharuandad, Hormizd, Ausztazp, Arszak, Zaruand, Aricho, Artachsziszat, Asztanbozan, Mahruq, Achszirach, Natsardich i Merodach. W książce podaję znacznie więcej tych wersji. O ile napisanie rzeczywistej biografii biblijnych „Magów ze Wschodu" jest praktycznie niemożliwe ze względu na brak źródeł, o tyle inaczej wygląda sprawa wyimaginowanej biografii Trzech Królów, stworzonej przez późniejszą wyobraźnię chrześcijan. Tu materiałów mamy aż nazbyt wiele. Moja książka w znacznej mierze jest właśnie o tym, jak historia Mędrców ze Wschodu była interpretowana i wykorzystywana przez wieki oraz jak postacie te funkcjonowały w chrześcijańskiej wyobraźni. Wymagało to oczywiście wielu badań i sięgnięcia do opracowań specjalistów z różnych dziedzin.
W swojej książce prezentuje pan bardzo oryginalne poglądy na temat ewentualnego pochodzenia tych tajemniczych gości. Sugeruje pan nawet istnienie poszlak wskazujących na ich pochodzenie z Chin lub Ameryki. Czy tak „szokująca" dla przeciętnego czytelnika wizja ma szansę przyjąć się jako alternatywa dla tradycyjnego postrzegania tych patriarchów?
Gwoli ścisłości chciałbym zaznaczyć, że w książce opowiadam się dość jednoznacznie za hipotezą o perskim pochodzeniu Mędrców, którą uważam za najbardziej prawdopodobną. Wskazują na to wczesne świadectwa ikonograficzne, opinia wielu pisarzy patrystycznych oraz fakt, że w Ewangelii nazwani zostali Magami, a tak nazywano właśnie kapłanów perskiej religii. Uważam też, że byli wyznawcami zaratusztrianizmu. W religii tej funkcjonowała idea Szoaszjanty, Zbawiciela, który zniweczy zło i będzie działał w imieniu dobrego Boga Ahura Mazdy. W pewnym sensie przypominał on Mesjasza, w którego wierzyli Żydzi. To wyjaśniałoby poniekąd ich decyzję o wyruszeniu w podróż w celu odnalezienia cudownego Dziecka zapowiedzianego przez Gwiazdę. Hipotezy o pochodzeniu przynajmniej jednego z Mędrców z Chin albo z Ameryki przytaczam tylko jako pewną ciekawostkę. W apokryfie zatytułowanym „Opowieść o Magach" zostali oni scharakteryzowani jako grupa mnichów-mistyków z odległej krainy Szir opisanej jako najbardziej wysunięty na wschód kraniec zamieszkałego świata nad brzegiem wielkiego oceanu. W innych starożytnych tekstach nazwa ta odnosi się do kraju, z którego pochodzi jedwab. To sugerowałoby właśnie Chiny. Co ciekawe, współcześnie wielu chińskich chrześcijan wierzy w pochodzenie przynajmniej jednego Maga z ich ojczyzny. Wymieniają oni nawet konkretną postać historyczną, a mianowicie Liu Xianga, konfucjańskiego uczonego, a zarazem głównego astronoma na dworze dynastii Han, który według kronik miał odkryć nową gwiazdę, nazwaną „gwiazdą króla", a potem był nieobecny na chińskim dworze cesarskim przez prawie dwa lata.
W sztuce hiszpańskiej i portugalskiej XVI w. znajdziemy z kolei zaskakujący motyw indiańskiego władcy składającego hołd Dzieciątku w Betlejem. Miało to związek ze średniowieczną tradycją symbolicznego przypisywania Królów do znanych kontynentów: na początku Europy, Azji i Afryki, bo tylko te wówczas znano, a potem również Ameryki. Pewien historyk i kronikarz pochodzenia indiańskiego, niejaki Felipe Guaman Poma de Ayala, napisał w 1615 r. obszerną rozprawę dedykowaną hiszpańskiemu królowi Filipowi III, w której zawarł informację, że Jezus narodził się w czasach panowania inkaskiego władcy Sinchi Roca, a pokłon złożyło Mu wówczas Trzech Królów reprezentujących trzy rasy świata: Król-Mag Melchior był rasy indiańskiej, Balthasar – rasy „hiszpańskiej", a Gaspard – rasy czarnej.