Negocjacyjny maraton w Brukseli zakończył się fiaskiem. Po ponad 19 godzinach nieprzerwanych spotkań w poniedziałek w południe Donald Tusk podjął decyzję o przerwie i zaprosił przywódców na kolejne spotkanie we wtorek o 11. Nie udało się przeforsować pakietu, w którym centralna pozycja została przyznana Fransowi Timmermansowi. Holenderski socjalista, obecnie wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, miał zostać przewodniczącym Komisji Europejskiej.

Jednak zdecydowanie przeciwne były kraje Grupy Wyszehradzkiej, czyli Polska, Węgry, Czechy i Słowacja, a także Włochy. Kilka innych państw Europy Środkowo-Wschodniej nie wypowiadało się wprost przeciwko tej kandydaturze, ale też nie było jej entuzjastami. 

Przeciwnikiem wyboru Timmermansa jest wicepremier Jacek Sasin. - Podtrzymujemy twierdzenie, że nie jest to kandydat, który wypełnia nasze oczekiwania co do tego, kim powinien być szef Komisji Europejskiej. To jest kandydatura konfrontacyjna, nie ma co do tego żadnej wątpliwości - powiedział w rozmowie z TVN24.

- Sposób wypowiadania się Fransa Timmermansa, jego zachowania w stosunku do krajów naszego regionu, nie tylko Polski, wskazują, że on chyba nie do końca rozumie specyfikę naszego regionu. My jesteśmy jednak nieco inni niż kraje Europy Zachodniej, mamy inne problemy - dodał.

- Próbujemy naszym partnerom z Zachodniej Europy, którzy tą kandydaturę popierają, uświadomić, że nie jest to kandydatura, która będzie dobrze służyła jedności europejskiej - powiedział Sasin.