- Mam wrażenie, że niektórzy koledzy na prawicy nie rozumieją, że Unia Europejska jest rodziną. Jak to w rodzinie, nie wszystko się nam podoba, nie każdy spór wygrywamy, ale jest to projekt wieloletni, wielopokoleniowy - powiedział w TVN24 Radosław Sikorski.

Były szef dyplomacji komentował słowa wicepremiera Jarosława Gowina, który w rozmowie z tygodnikiem "Do Rzeczy" powiedział, że polski rząd może zignorować orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości UE.

- Póki co, nikt nas jeszcze nie wyklucza, ale już mamy znacznie mniejszy wpływ. Możemy krzyczeć, możemy protestować, ale gdy zapadają ważne decyzje, to raczej się nas unika, ignoruje. Jesteśmy problemem a nie współdecydentem - ocenił Sikorski.

Były minister powiedział, że Polska była jednym z państw, które trzymały władze w Unii Europejskiej, a teraz grozimy niewykonaniem wyroków Trybunału Sprawiedliwości.

- To nie PiS jest najwyższym interpretatorem traktatów europejskich, tylko właśnie ten trybunał - podkreślił Sikorski.