I przypomina, że zdecydowana większość wzrostu zatrudnienia w polskim sektorze BSS jest zasługą działających już firm, które wraz z rozwojem przejmują kolejne, często coraz bardziej zaawansowane procesy. W badaniu ABSL przeprowadzonym na początku tego roku aż 87 proc. inwestorów w centra usług deklarowało plany rozszerzenie działalności o nowe procesy czy też nowo obsługiwane rynki.
Rozwój usług wiąże się często z zatrudnieniem wysoko wykwalifikowanych, doświadczonych, a więc i dobrze wynagradzanych specjalistów. To oni – oraz ich pracodawcy – odczują skutki zniesienia limitu 30-krotności składek na ZUS, co zaplanowano w projekcie budżetu na 2020 r. przyjętym przed tygodniem przez Radę Ministrów. Jak wylicza dla „Rzeczpospolitej" Oskar Sobolewski, ekspert Instytutu Emerytalnego, dodatkowy koszt pracownika zarabiającego miesięcznie 15 tys. zł wyniesie dla pracodawcy 10,9 tys. zł rocznie. (Jednocześnie wynagrodzenie pracownika obniży się o ponad 2,1 tys. zł skali roku). Przy tysiącu specjalistów z taką pensją koszty firmy rosną o 11 mln zł rocznie. A będą jeszcze wyższe przy zarobkach w wysokości 20 tys. zł, gdy po zniesieniu limitu składki na ZUS koszty pracodawcy zwiększą się o prawie 22,8 tys. zł rocznie.
Artur Skiba, prezes firmy rekrutacyjnej Antal, potwierdza, że na rynku rekrutacji widać już skutki rosnącej niepewności w sektorze nowoczesnych usług dla biznesu. Liczba nowych projektów jest tej jesieni kilkakrotnie mniejsza niż w poprzednich latach. – W rezultacie tempo wzrostu zatrudnienia wyraźnie w tym roku wyhamuje – przewiduje Skiba. Według niego negatywnie na zatrudnienie w centrach usług może też wpłynąć planowana na najbliższe lata znacząca podwyżka płacy minimalnej. Wymusi ona bowiem szybszy wzrost płac osób zarabiających nieco więcej. W tej grupie są początkujący pracownicy w centrach usług obsługujący proste procesy księgowe czy finansowe, które teraz szybciej będą automatyzowane.
Stracimy specjalistów?
Maciej Witucki, prezes Konfederacji Lewiatan, ocenia, że zniesienie limitu składek na ZUS stanowi wielkie zagrożenie dla innowacyjnych inwestycji, branż nowoczesnych technologii, a co za tym idzie – dla masowego tworzenia wysoko płatnych miejsc pracy. Będzie nam też trudniej rywalizować o fachowców z innymi krajami. Zdaniem Artura Skiby na pogorszeniu warunków w Polsce skorzystają inne kraje, w tym Rumunia, która w regionie jest naszym głównym konkurentem o inwestorów, zwłaszcza w IT.
– Mamy wciąż nadzieję, że proponowane rozwiązania nie zostaną wdrożone, gdyż z pewnością odbiłyby się negatywnie na atrakcyjności pracodawców w Polsce – twierdzi Renata Szostak, dyrektor personalna State Street Bank w Polsce, który w swoich centrach finansowych w Krakowie i Gdańsku zatrudnia już ponad 5 tys. osób. Jak przypomina Szostak, w skali całego sektora nowoczesnych usług biznesowych zmiany w ZUS dotknęłyby nawet kilkunastu procent pracowników o bardzo wysokich kwalifikacjach.
– Należy się spodziewać wzrostu rotacji na zajmowanych przez nich stanowiskach. Z jednej strony ludzie ci będą szukać możliwości zwiększenia wynagrodzenia poprzez zmianę pracy, z drugiej – część z nich poszukiwać będzie zatrudnienia poza granicami naszego kraju – dodaje Szostak. Jakub Kowalski, kierownik rekrutacji w IT LeasingTeam, widzi realne zagrożenie, że np. polscy specjaliści IT zaczną poszukiwać możliwości pracy zdalnej dla zagranicznych firm, które zapłacą im więcej. W efekcie zmniejszy się i tak dość mała dostępność dobrych kandydatów.