Aleksandr Gabyszew w zeszłym roku wyruszył z domu na Kreml, aby „wygnać” rosyjskiego prezydenta. Ciągnął wózek ze swoim dobytkiem wzdłuż dróg i zgromadził pewną liczbą sympatyków, podążających razem z nim, oraz spotykał fanów w kolejnych miejscowościach. Trasa z Jakucka do Moskwy to ponad 8 tys. kilometrów.
Policja zatrzymała 62-letniego szamana po kilku miesiącach, gdy przebył ok. 3 tys. km. Następnie uniemożliwiła mu drugą wyprawę, którą rozpoczął w grudniu. Gdy Gabyszew ogłosił, że wybiera się na Kreml po raz trzeci, został w zeszłym miesiącu zatrzymany we własnym domu i umieszczony w szpitalu psychiatrycznym.
We wtorek sąd w Jakucku orzekł o przedłużeniu pobytu szamana w placówce psychiatrycznej, bez wskazania daty jego zakończenia - poinformowały organizacje praw człowieka, śledzące tę sprawę.
Aleksiej Prianisznikow, koordynator projektu na rzecz praw człowieka „Otwarta Rosja”, dokumenty sądowe nie opisują zdrowia szamana, a mówią jedynie, że Gabyszew „przecenia się”, chcąc „obalić Putina”. Dodał, że zwolennicy przetrzymywanego w placówce psychiatrycznej zostali zatrzymani po drodze do sądu, gdzie mieli złożyć zeznania.
Do sprawy odniosła się także organizacja Amnesty International, która w opublikowanym oświadczeniu wezwała do uwolnienia Gabyszewa, argumentując, że decyzja o jego zatrzymaniu oparta była nie na medycznych, a na politycznych przesłankach. „Został wrogiem państwa wyłącznie za to, że wyraził swoją niechęć do Putina” - zauważyła AI.