Czytelniczka pyta: Panie mecenasie, jak może się ustrzec długów męża. Niedawno się dowiedziała, że ma długi hazardowe, ale nie dawała zgody na żaden kredyt. A chciałaby ochronić wspólne mieszkanie przed zajęciem. Pyta, czy powinna, jak jej ktoś radzi, podpisać intercyzę. Wtedy będzie miała osobną część mieszkania, którą wierzyciel może teoretycznie sprzedać, ale praktycznie takie rzeczy się nie dzieją. Czy może lepiej zostać we wspólności?
To jest jak wojna postu z karnawałem. W opisywanej sytuacji wierzyciel będzie miał tytuł wykonawczy tylko wobec jednego z małżonków, więc będzie mógł prowadzić egzekucję tylko z jego majątku osobistego. Jeżeli żona nie była stroną czynności prawnej, z której powstał dług, lub nie wyraziła zgody na jej dokonanie, wierzyciel nie uzyska tytułu przeciwko obojgu małżonkom. Więc zniesienie wspólności (nawet wsteczne) dla zachowawczego uratowania majątku obydwojga nie jest narzucającym się rozwiązaniem.
Czytaj także:
Kłopoty finansowe jednego z małżonków to nie tylko jego problem
Kto dowodzi „niewinności" żony, że nie godziła się na kredyty męża?