Marzena K., wieloletnia urzędniczka Ministerstwa Sprawiedliwości 12 października została zatrzymana przez funkcjonariuszy CBA. Tego dnia w Prokuraturze Regionalnej we Wrocławiu usłyszała cztery zarzuty dotyczące podania nieprawdy w oświadczeniach majątkowych. Przyznała się i potwierdziła fakty wskazane w zarzutach.
Prokuratura zdecydowała, że podejrzana pozostanie na wolności za kaucją w wysokości 500 tys. zł. Zakazała K. również opuszczania kraju.
Piątek, 21 października jest ostatnim dniem, w którym była urzędniczka miała wpłacić kaucję. Jednak Marzena K. tego nie zrobiła. Zamiast wyznaczonej kwoty, do prokuratury wpłynęło jej zażalenie.
- Na postanowienie o zastosowaniu środków zapobiegawczych przysługuje zażalenie. Można je złożyć w ciągu siedmiu dni od doręczenia postanowienia. Marzena K. takie zażalenie złożyła – mówi „Rzeczpospolitej” Anna Zimoląg, rzeczniczka Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu.
Według nieoficjalnych informacji „Rzeczpospolitej” Marzena K. kwestionuje w zażaleniu wysokość kaucji jaką ustaliła prokuratura. Uważa, że jest za wysoka i nieadekwatna do rangi postawionych jej zarzutów. Była urzędniczka przekonuje, nie zamierza niczego ukrywać ani utrudniać śledztwa.