Kowal pytany o polską politykę zagraniczną podkreślił, że najważniejsza powinna być w niej kontynuacja. - Nikomu dobrze nie służy, jeśli ustawiamy to tak, że ktoś klęczał, a teraz wstał z kolan. Wcześniej trzymaliśmy z Niemcami, teraz z Czechami. To świadczy o niedojrzałości państwa. Może w ogóle głosujmy: wybierajmy np. czy Polska ma leżeć nad Morzem Północnym - mówił Kowal.
Dlaczego kontynuacja jest w dyplomacji tak ważna? - Myślimy o sobie jak o pępku świata. Ale czy w Kanadzie ktoś wie czym różni się PiS od PO? Nie - tam widzą, że najpierw prowadziliśmy jedną politykę zagraniczną, a potem inną. W dyplomacji trzeba pokazywać kontynuację. Szef MSZ Witold Waszczykowski znajduje się w związku z tym w napięciu między polityką wewnętrzną, a wymogami polityki zagranicznej. To jest problem naszej polityki zagranicznej - tłumaczył Kowal.
Waszczykowskiego Kowal oceniać nie chciał. - Pracowałem z nim w MSZ, był moim starszym kolegą. Wiele się od niego wtedy uczyłem. Funkcja ministra spraw zagranicznych to jest w Polsce de facto tytuł szlachecki. To nie jest łatwa funkcja. Unikam ocen wprost Waszczykowskiego. Kiedy mogę go pochwalić wtedy to robię, jeśli mam go krytykować to tego unikam - mówił były polityk PiS.
Kowal zapewnił też, że nie tęskni za Prawem i Sprawiedliwością. - Mam dobry czas, piszę, mówię to co myślę - podkreślił.
A czy 7 maja wybiera się na marsz organizowany przez opozycję w Warszawie? - Strasznie rzadko chodzę w ostatnim czasie na różne marsze - uciął temat Kowal.