Wcześniej polityka europejska wydawała się stosunkowo prosta. Między elitami politycznymi głównego nurtu panował konsensus na temat liberalnych wartości będących podstawą integracji, jej podstawowych kierunków, a także przekonania, że jest ona jednoznacznie korzystna. Jednocześnie społeczeństwa zgadzały się na postępy integracji, dając politykom dużą swobodę w zakresie podejmowania szczegółowych decyzji. Kryzysy ten stan rzeczy zmieniły; dobiegła końca milcząca zgoda elektoratów na dalsze postępy integracji. Okazało się bowiem, że przynosi ona nie tylko dobrobyt, ale również kryzysy, a ponadto coraz więcej spraw jest rozstrzyganych w Brukseli.
Wyborcy zaczęli się domagać wpływu na decyzje własnych rządów, w tym również na te podejmowane na unijnym forum. Coraz liczniejsza grupa obywateli chciała zablokować niektóre rozstrzygnięcia europejskie, a także nie zgadzała się z interpretacją wartości będących podstawą integracji.
Dotyczyło to m.in. kwestii ekonomicznych, gdzie zwolennicy wolnego rynku napotkali rosnący opór antyglobalistów. W okresie kryzysu migracyjnego uaktywnili się przeciwnicy otwarcia Europy na zewnątrz, kwestionując liberalne podejście do praw humanitarnych. Kryzysy zaostrzyły dyskusję i podziały polityczne w poszczególnych państwach, ale również wymusiły na politykach działania zgodne z deklaracjami wyborczymi.
Zderzenie ze status quo
Wcześniej częstym zachowaniem było traktowanie tych deklaracji z pewnym dystansem. Praktykę polityczną niejednokrotnie dyktowała nie tyle wola wyborców, ile potrzeba kompromisu na arenie europejskiej. Niejednokrotnie decyzje podejmowane w Brukseli były prezentowane jako jedyny możliwy do realizacji scenariusz. A demokracja nie lubi braku politycznych alternatyw, dlatego coraz więcej wyborców domagało się realnej, a nie tylko deklaratywnej zmiany.
Pierwszą reakcją na kryzys była próba obrony dotychczasowego sposobu myślenia o integracji przez polityków głównego nurtu. Starano się przeczekać okres wyborów, zanim podejmowano kluczowe decyzje na arenie unijnej. Innym sposobem było „wychowywanie" wyborców, a więc intensywne przekonywanie ich do zalet integracji. Kolejnym było izolowanie partii skrajnych, otwarcie eurosceptycznych lub kwestionujących dotychczasowe interpretacje wartości europejskich.